sobota, 21 marca 2015

Sztuka piwnej wojny


Jestem zwolennikiem teorii, że w biznesie, zwłaszcza tym wielkim, nic nie dzieje się przez przypadek. A na rynku piwnym miało miejsce ostatnio kilka dziwnych "zbiegów okoliczności". Spisek? Nie sądzę, chociaż.... Sprawie warto przyjrzeć się bliżej.

Pierwszy przykład toczących się podchodów, to niedawne zamieszanie wokół browaru w Cieszynie, który to został oficjalnie wyłączony z Grupy Żywiec, dzięki czemu miał zyskać większą swobodę działalności, a co za tym idzie rozszerzenie oferty. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ oferta nowego-starego, cieszyńskiego browaru ma być zbliżona do oferty browarów rzemieślniczych. Double IPA, hefeweizen, stout z dodatkiem chili i wanilii - to brzmi jak lista premier nowego kontraktowca, nie część oferty browaru, który faktycznie wciąż będzie pozostawał pod kontrolą koncernu. 

Część fanów piwa od razu podniosła krzyk i w sumie trudno im się dziwić. Browary rzemieślnicze przetarły szlak nowofalowym piwom, stworzyły pewną modę i powiązaną z nią rynkową niszę, w którą z buciorami wchodzi wielki koncern. To już nie jest sondowanie rynku w formie Żywca APA, już wkrótce powstaną w Polsce prawdziwe "crafty beers", jak to się mówi w USA, czyli piwa warzone przez wielkie korporacje, które podszywają się pod rzemieślnicze wyroby.

Do rozgrywki przyłącza się również kolejny gracz, który do tej pory dość biernie przyglądał się sytuacji na rynku. Mowa oczywiście o Carlsberg Polska, czyli spółce, która wypuściła ostatnio na rynek takie cuda jak Harnaś Wysokochmielowy i Carlsberg Nox. O ile to pierwsze piwo można potraktować z pewnym przymrużeniem oka, tak nad nowym Carlsbergiem warto pochylić się bliżej. Czym jest Nox? Piwo jest promowane jako produkt "premium", o czym świadczy nieco wyższa cena i mniejsza pojemność butelki. Jest to też oczywiście jasny lager, z tym że ponoć mocno nachmielony na aromat odmianą Polaris. Niby nic specjalnego ani ciekawego, jednak tym co poruszyło sporą część piwnych geeków, był napis na krawatce głoszący "Intensywny aromat bez zbędnej goryczki".

Zaraz, zaraz... Bez zbędnej goryczki? Czyżby przytyk skierowany w stronę browarów regionalnych i rzemieślniczych, które przecież na mocno goryczkowych piwach opierają dużą część swojego asortymentu? Wydaje mi się, że raczej próba utwierdzenia typowego konsumenta Carlsberga w jego sklepowych wyborach. Carlsberg Nox przecież rynku nie zawojuje, a sam napis jest na tyle nierzucający się w oczy, że dostrzeże go zapewne mały procent kupujących, ale przekaz jest jasny. Kojarzy mi się trochę z niedawnym zagraniem amerykańskiego Budweisera, oczywiście na duuużo mniejszą skalę. Nie jest to atak, czyli próba konkurencji z browarami rzemieślniczymi (jak próbuje to robić Grupa Żywiec), a obrona i umacnianie stałych konsumentów.

Te podchody to na razie tylko gra, przynajmniej dopóki produkcja nowych piw nie ruszy w Cieszynie na pełną skalę i nie trafią one na sklepowe półki. O ile Carlsberg Nox nie jest żadnym zagrożeniem dla piwnej rewolucji, tak ruchy Grupy Żywiec są o wiele bardziej interesujące. W końcu piwa z Cieszyna, pod względem ceny, dostępności i stałej jakości (którą, nie oszukujmy się, wielu rzemieślnikom trudno jest utrzymać) mogą być niezwykle konkurencyjne wobec wyrobów kraftowych. Dodać należy, że takie działania nie są ewenementem na skalę światową. Co więcej, w USA czy Belgii jest wiele browarów produkujących piwa w sposób "rzemieślniczy", a należących do największych graczy na piwnym rynku.

Z perspektywy konsumenta nie rwałbym włosów z głowy i nie obawiałbym się konkurencji między wielkimi i małymi browarami. Napisałem kiedyś, że rozszerzenie oferty, pojawienie się nowych spółek i produktów na danym rynku jeszcze nigdy nie zaszkodziło kupującym i może im przynieść tylko i wyłącznie korzyści w postaci piwa tańszego, lepszego, szerzej dostępnego i w większej ilości gatunków. 

Z pewnością inaczej odbierają to producenci, z którymi koncerny chcą konkurować. Dla nich ruchy wielkich firm browarniczych z pewnością są bardzo niepokojące i zwiastują rychły początek otwartego konfliktu - piwnej wojny. Na razie obie strony siedzą okopane na swoich pozycjach, ale pierwsze, dość nieśmiałe działania można już zauważyć. Wiele zależy od ewentualnego sukcesu lub porażki piw z Cieszyna, a przykład tego quasi-rzemieślniczego browaru będzie nauką dla pozostałych koncernów. Być może wkrótce pojawi się takich tworów więcej. To wszystko przed nami, jednak sądzę, że pierwsze ruchy na froncie piwnej wojny w Polsce będziemy mogli zaobserwować w perspektywie najbliższych kilku miesięcy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz