poniedziałek, 3 listopada 2014

Piwna rewolucja na barykadach


Wejście do sklepów nowego piwa Żywiec APA wzbudziło silne kontrowersje w piwnej blogosferze i wśród wszystkich fanów piw z browarów rzemieślniczych. Oto wielki koncern wkracza na teren rządzony dotychczas przez małe browary i potencjalnie, może zdławić w zarodku piwną rewolucję, poprzez wypuszczenie na rynek piw tanich i dostępnych w każdym sklepie.

Zanim jednak postaram się odpowiedzieć na pytanie o skutki ruchu Grupy Żywiec, muszę przeanalizować przyczyny które mogą zanim stać. Najistotniejszą kwestią jest kondycja polskich browarów i wielkość rodzimego rynku piwnego. Szacunki wskazują, że branża piwna może w 2014 roku zanotować spadek nawet od 3 do 5%. Będzie to przedłużenie tendencji z poprzedniego roku, gdyż w 2013 sprzedano o 2,2% mniej piwa niż w roku ubiegłym. Wydaje się, że nie ma szans na kolejne wzrosty, a rynek piwa jest już nasycony
.
Tracą jednak głównie najwięksi. Mimo, że "wielka trójka" czyli Kompania Piwowarska, Grupa Żywiec i Carlsberg Polska posiada wspólnie ponad 80% udziału w rynku, pierwsze dwa przedsiębiorstwa zanotowały w ostatnich dwóch latach spore spadki. Przede wszystkim traci Grupa Żywiec, której zysk w pierwszej połowie 2014 roku spadł o ponad 60 milionów złotych w porównaniu z rokiem ubiegłym. Koncerny za swoje porażki winią przede wszystkim kapryśną pogodę ale czy to w rzeczywistości jedyna przyczyna spadków?

Jak się okazuje, zimna wiosna i upalne lato nie przeszkadza browarom regionalnym i rzemieślniczym. Te pierwsze wkrótce osiągną około 10% udziału w całym rynku piwa i wciąż mają wysoką dynamikę wzrostu. Drugie nadal stanowią pewną niszę, która jednak stale się powiększa. Wciąż otwierane są nowe browary kontraktowe, a w coraz liczniejszych multitapach w weekendowe wieczory o miejsca bardzo trudno. Trudno właściwie mówić o konkurencji na rynku piw kraftowych, skoro ich podaż często nie zaspokaja popytu, browary wyprzedają wszystko co wyprodukowały, a na niektóre piwa muszą być prowadzone zapisy. Ograniczeniem są oczywiście kwestie finansowe i ogromne koszty jakie wiążą się z budową własnego browaru lub rozbudowaniem już istniejącego.

Nic więc dziwnego, że notująca spadki sprzedaży Grupa Żywiec próbuje podczepić się do wagonika piwnej rewolucji. Dobitnie świadczy o tym fakt, że po sukcesie zeszłorocznego Brackiego IIPA, w tym roku do sklepów trafia piwo w stylu american pale ale, jednoznacznie kojarzącym się właśnie z rewolucją. Co ciekawe, trafia do konsumentów bez żadnej akcji reklamowej, opierając się niemal całkowicie na internetowym marketingu szeptanym. Działanie Grupy Żywiec jest z pewnością odważne i różne od dotychczasowej strategii warzenia wyłącznie jasnych lagerów i wmawianiu konsumentom, że takie piwo jest jedynym słusznym wyborem.

Największymi atutami Żywca APA będzie z pewnością dostępność i niski koszt. Podejrzewam, że podobnie jak piwo marcowe, białe i bock, tak i APA będzie można kupić niemal w każdym sklepie, w cenie zdecydowanie niższej niż jakiekolwiek piwo w tym stylu z dowolnego browaru rzemieślniczego. Nie wiem czy osiągnie ono sukces sprzedażowy ale jeden sukces osiągnęło już na pewno - zrobiło się o nim bardzo głośno, nie tylko na branżowych grupach na Facebooku i birofilskich blogach. Nie zdziwię się więc, jeśli tym samym tropem pójdą w najbliższym czasie pozostałe koncerny i duże przedsiębiorstwa piwowarskie. Z resztą - pierwsze, nieśmiałe kroki kilku z nich można już zaobserwować.

Należy więc postawić sobie pytanie, czy wielkie koncerny odbiorą klientów browarom rzemieślniczym? Wydaje się, że jest taka szansa, skoro są one w stanie sprzedawać swoje piwa wszędzie i tanio, a także zadbać o wysoką i co najważniejsze, stałą jakość swoich produktów. Moim zdaniem jednak kwestią kluczową jest różnorodność, którą zapewnia oferta wielu browarów rzemieślniczych, a której nie zapewni żaden koncern piwowarski. Che Guevara powiedział kiedyś, że rewolucja jest jak rower - jeśli się nie posuwa naprzód to pada. Rozszerzenie oferty Grupy Żywiec powinno skłonić rzemieślników do odważnego i bezkompromisowego podążania raz obraną ścieżką i poszukiwania nowych smaków czy piwnych stylów. Paradoksalnie, pewnie przysporzy im również nowych klientów, którzy po spróbowaniu nowofalowego piwa z Żywca, będą chcieli zagłębić się w temat i spróbować innych reprezentantów gatunku.

Inny znany cytat głosi, że rewolucja pożera własne dzieci. Tak niemal na pewno będzie i w wypadku rewolucji piwnej. Browary rzemieślnicze, które mają problem z kontrolą jakości swojego piwa lub którym brakuje twórczej inwencji staną w obliczu strat. Innymi słowy, im więcej pojawi się na rynku piw koncernowych w nowofalowych stylach, tym większa szansa że poszczególni, słabsi rzemieślnicy, zaczną schodzić z rewolucyjnej barykady.

Żywiec APA wyznacza kierunek i wskazuje pewien trend dla dużych browarów ale jest również wskazówką dla rzemieślników. Nie doprowadzi do upadku piwnej rewolucji, a raczej nada jej nowe tempo i być może nową jakość. W każdym wypadku wygranymi będą przede wszystkim konsumenci.

0 komentarze:

Prześlij komentarz