poniedziałek, 29 września 2014

Maciek - O co w tym wszystkim chodzi, czyli na pohybel piwu z sokiem

Witajcie! Nie jest łatwo zdecydować się na pisanie bloga, a już szczególnie ciężko zabrać się za pisanie pierwszego wpisu, który zaciekawi potencjalnego odbiorcę i sprawi, że będzie wracać do czytania moich tekstów. Czy mi się to uda? Mam nadzieję, że tak. No to zaczynamy!

Rozpocznijmy może od przedstawienia się. Jestem Maciej, świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, a jednocześnie wciąż student, wyrwany z niewielkiej miejscowości wschodniej Polski i mieszkający w stolicy. Jak wiadomo student czasem napić się musi, a nie ma nic lepszego w gaszeniu pragnienia i popijania w towarzystwie niż zimne piwo. Przez pierwsze lata studiów kierowałem się podobnymi kryteriami jak większość moich znajomych - piwo ma być przede wszystkim tanie i smaczne. Wybierałem więc piwa koncernowe, choć z czasem zacząłem przerzucać się na, również niedrogie, Ciechany czy piwa z browaru Kormoran, którego oferta wówczas jeszcze nie powalała. 

Oprócz cen na moje wybory z pewnością wpływała również dostępność. W wielkich marketach i małych sklepach osiedlowych wybór jest może i spory ale w większości ogranicza się tylko do jednego rodzaju piwa - eurolagera, który niezależnie od marki i browaru zawsze smakuje podobnie. Dodatki w postaci miodu czy pszenicy oczywiście mają wpływ na smak, jednak nigdy nie byłem ich fanem, a takie piwa również po pewnym czasie zaczynają się po prostu nudzić.

Czynnikiem, który najmocniej wpłynął na moje wybory piwne stała się przeprowadzka do innego mieszkania. Od tamtej pory, na mojej drodze z domu do centrum znalazł się sklep doskonale zaopatrzony w różnego rodzaju piwa, również takie których nigdy wcześniej nie próbowałem. Ich nazwy i opisy budziły ciekawość, jednak cena przerażała, a kupowanie takiego piwa byłoby dużym wydatkiem dla studenckiego budżetu. Mimo wszystko któregoś dnia spróbowałem, po małym researchu w internecie kupiłem dwie butelki i to był szok. Mocna goryczka, wyrazisty smak i aromat tak odmienny od wszystkiego co próbowałem wcześniej! American India Pale Ale, nie pamiętam już czy był to Rowing Jack AleBrowaru czy Atak Chmielu z Browaru Pinta, po prostu wgniotło mnie w ziemię! Drugim czynnikiem, który zdecydował o tym, że zasadniczo przestałem wybierać piwa koncernowe (chyba, że mowa o imprezach, na które szkoda po prostu droższego i smacznego piwa) była wyprawa do Londynu. Zachwyciły mnie angielskie piwa górnej fermentacji, czyli ale i ujęły tamtejsze puby, tak odmienne od polskich barów. Zdecydowałem, że warto czasem napić się mniej, jednak wybierać te piwa które oferują więcej doznań aromatycznych i smakowych. Wkrótce okazało się, że jeśli wie się gdzie szukać, oferta polskich i zagranicznych piw rzemieślniczych i regionalnych w stolicy jest bardzo szeroka.

Zanim dorobię się porządnego aparatu - zdjęcia przedpotopowym smartfonem
Dość jednak wspomnień, nie o nich zamierzam przecież pisać. Planuję pisać o piwie, recenzować nowe i starsze propozycje browarów rzemieślniczych. W planach mam również cykl dotyczący warszawskich multitapów, czyli swojsko brzmiących "wielokranów" w których można napić się ciekawych, nietypowych piw. Nie zabraknie również tekstów okołopiwnych, a że w branży dzieje się wiele, wystarczy wskazać burzę towarzyszącą ostatnim, bardzo kontrowersyjnym słowom Marka Jakubiaka, właściciela takich marek jak Ciechan, Lwówek czy Bojan, a także burzy która wybuchła w internecie po słowach Zdzisława Kantora, sensoryka zatrudnionego w Kompanii Piwowarskiej. Ponadto, planuję wybrać się na Warszawski Festiwal Piwa, z którego relacji również nie może zabraknąć. Jak widzicie, jest więc o czym pisać, także pozostaje mi zakończyć ten wstępny wpis tradycyjnym polskim "na zdrowie!"