czwartek, 13 listopada 2014

Żywiec APA - idzie nowe!

Piwo, które dziś zrecenzuję, narobiło sporo zamieszania wśród fanów piw rzemieślniczych. Jedni nie mogli się doczekać na pierwsze polskie, koncernowe American pale ale, inni wieszali psy na Grupie Żywiec, że chce niskim kosztem podpiąć się pod zjawisko piwnej rewolucji. W tym zamieszaniu zapomniano trochę o najważniejszym - czyli o piwie.

Zainteresowanych przyczynami i prawdopodobnymi skutkami pojawienia się na rynku Żywca APA zapraszam do przeczytania mojego wpisu, w którym zastanawiałem się nad tymi aspektami. Teraz jednak, gdy piwo trafiło wreszcie do sklepów, a następnie w moje ręce, skupię się nad samymi jego walorami aromatycznymi i smakowymi. Bez taryfy ulgowej.

Piwo ma ładny, zgodny ze stylem, bursztynowy kolor i jest nieco zamglone. Piana jest średniopęcherzykowa, koloru białego i choć początkowo wysoka, to niestety dość szybko opada i właściwie nie zdobi ścianek szkła. Za jakość piany należy się więc mały minus.




American pale ale to styl wyróżniający się bardzo intensywnym, owocowym aromatem, do którego nie jest przywykły typowy konsument koncernowych lagerów. Stąd moje obawy, że być może w najnowszym Żywcu zapach nie będzie aż tak zdecydowany, a chmielenie raczej symboliczne. Nic bardziej mylnego! W Cieszynie, gdzie warzono to piwo, nie obawiano się dodania dużej ilości aromatycznego chmielu, dzięki czemu Żywiec APA pachnie naprawdę dobrze. Wyczuwalne są nie tylko nuty cytrusów i owoców takich jak mango, ale także akcenty igliwia i żywicy. Nie wyczułem też żadnych poważnych wad w aromacie, być może poza naprawdę nikłym diacetylem. Nie wpływa on jednak negatywnie na ogólny odbiór piwa.

Smak Żywca APA nie zachwyca niestety tak bardzo jak jego aromat. Dominują w nim poprawne nuty słodów i owoców cytrusowych, jednak całość jest nieco wodnista, a wysokie wysycenie szczypie w język. Na finiszu można wyczuć lekki smak żywiczny, a także przyjemną, grejpfrutową goryczkę, na przyzwoitym i niespotykanym w koncernowych piwach poziomie. W ogólnym odczuciu piwo to jest całkiem orzeźwiające i dość wytrawne.

Pochylając się przez chwilę nad goryczką, jej poziom oceniam na około 30 IBU, a więc zgodnie z zasadami stylu. Nie jest to moc, która powali fana piw rzemieślniczych w stylach IPA czy American IPA, jednak dla konsumentów "koncerniaków" goryczka może być wysoka i ciekawi mnie jak zostanie ona przez nich odebrana.

Żywiec APA to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Intensywny, cytrusowy aromat i wyczuwalna goryczka to coś, co odróżni to piwo od lagerowej przeciętności dostępnej na półkach osiedlowych sklepików i marketów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nowe piwo Grupy Żywiec jest lepsze od niektórych kraftowych piw w tym stylu, których miałem okazję próbować. Czy będę wracać do Żywca APA? Pewnie tak, gdyż cena i dostępność sprawiają, że jest całkiem niezłym wyborem jako piwo na grilla czy imprezę. I w tym charakterze mogę to pijalne, sesyjne piwo z czystym sumieniem polecić.

0 komentarze:

Prześlij komentarz