środa, 25 marca 2015

Raduga Naked City

Na polskiej scenie piw rzemieślniczych pojawiło się do tej pory kilka interpretacji stylu Belgian IPA, w większości mniej lub bardziej udanych. Tym razem na trop sprawy mariażu amerykańskich chmieli i belgijskich drożdży wpadł browar Raduga.


Kryminalne nawiązanie nie jest przypadkowe. The Naked City, czyli po polsku Nagie Miasto, jest bowiem oskarowym kryminałem, wyprodukowanym w 1948 roku. Film posiadał gwiazdorską, jak na owe czasy, obsadę, a wyreżyserował go Jules Dassin - spec od kina noir. Film opowiada zaś o śledztwie prowadzonym w sprawie zabójstwa znanej modelki.

Dotychczasowe piwa Radugi, a zwłaszcza ostatnie – Sunset Blvd. i Lost Weekend, które były wręcz wyśmienite, zrodziły spore oczekiwania wobec najnowszego produktu tego browaru. Poprzeczka dla naszego detektywa została więc ustawiona wysoko, a sprawa o kryptonimie Naked City wcale nie była prosta.

Przyjrzyjmy się podejrzanemu. Grafika na etykiecie trzyma poziom, do którego przyzwyczaiła nas Raduga. Tym razem przedstawia nagą kobietę w wannie, skąpaną nie tylko w wodzie, ale i w promieniach słońca wpadającego przez okno. Efekt jest bardzo udany i oczywiście kojarzący się ze stylem graficznym końcówki lat 40-tych.

Naked City ma ciemnopomarańczowy kolor i jest mocno zmętnione. Początkowe buduje się nad nim wysoka, zbita, biała piana, ale podobnie jak najtwardszy zawodnik w końcu zmięknie podczas przesłuchania, tak piana nad Naked City opadała stopniowo przez kilka minut, do końca pozostając jedynie w formie kożuszka.

Na miejscu zbrodni unosił się wyraźny aromat tropikalnych owoców i cytrusów, wynikający z użycia amerykańskich chmieli. Przyprawowe akcenty wnoszone przez belgijskie drożdże pojawiają się w tle, ustępując wspomnianym chmielom i zbożowej słodowości. W miarę ogrzewania się piwa aromat korzennych przypraw i pieprzu nabiera jednak zdecydowanie na sile. Lubię, kiedy piwo zmienia swój charakter z upływem czasu, stąd byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw.

Czas na ostateczną konfrontację z podejrzanym. W ustach w pierwszej chwili pojawiają się owoce tropikalne i cytrusowe, o dziwo nie wnosząc słodyczy, a sporą wytrawność. Akcenty słodowe pojawiają się po chwili, dodając do owoców smak karmelu, ciastek i herbatników. Cała ta mieszanka uzupełniona jest mocną, ale przyjemną grejpfrutową goryczką i charakterystycznym dla belgijskich piw, pieprzowym posmakiem.


Detektywowi udało się rozwikłać tę niełatwą sprawę wzorowo. Podejrzany został ujęty, dokładnie przeszukany i przesłuchany, a zdobyte dowody pozwoliły na doprowadzenie go przed oblicze Sądu, który wydał jedyny sprawiedliwy wyrok – Naked City to kolejne, świetne piwo Radugi.

0 komentarze:

Prześlij komentarz