piątek, 20 marca 2015

Birbant Miss Big Foot - stout puszczony z dymem

Kolaboracja to ostatnio bardzo popularne słowo w świecie kraftu. Wspólne warzenie daje możliwość wymiany doświadczeń i może przyczynić się do powstania czegoś niezwykłego. Ostatnio tą drogą poszedł Birbant, który rozpoczyna cykl Birbant i Przyjaciele.

Pierwsze piwo uwarzył wraz z poznańskim pubem Piwna Stopa. Autorem receptury jest piwowar domowy Sebastian Łęszczak. Miss Big Foot jest piwem w stylu smoked foreign extra stout czyli możemy się spodziewać podwyższonej wersji dry stouta. Poza tym styl ten jest tak szeroki, że możemy oczekiwać praktycznie wszystkiego. Najbardziej czekam jednak na wędzoność piwa. 

Zacznijmy od składu. Do uwarzenia piwa użyto słodu pale ale, monachijskiego, pszenicznego, Carafa I, special w, Caraaroma i palonego jęczmienia. Piwo nachmielono: Magnum, East Kent Goldings, lubelskim, Citra i Centennial. Drożdże S-05. Prawdziwie intrygujące są tu jednak dodatki: cukier Muscovado, skórki pomarańczy, polskie wędzone śliwki i laski wanilii. Brzmi super! Ekstrakt: 17, 5 st. BLG, alkohol na poziomie 7 proc.

Etykieta piwa zdecydowanie przyciąga wzrok. ;) Jest o wiele lepsza niż zwyczajowe, nudne etykiety Birbanta - za to duży plus.



Piwo ma barwę ciemnobrązową/brunatną i jest mętne (ciężko zresztą byłoby cokolwiek dostrzec w tak ciemnym piwie). Piana niezbyt obfita, beżowa z drobnymi pęcherzykami. Niestety nie możemy się nią zbyt długo nacieszyć - po chwili znika i nie zostawia śladu na szkle.  

W aromacie na pierwszy rzut nosa rzucają się zapach czekolady, wanilii i cytrusów. Jest też obecny słodkawy aromat melasy (pochodzący od cukru Muscovado). Podbudowa słodowa też lekko wyczuwalna. Nie mogłem natomiast doszukać się wędzonki, śliwek i skórki pomarańczy. 

No nic, stwierdziłem, że przy takiej ilości niuansów pewnie gdzieś jej nie wyczułem i w smaku na pewno będzie konkretny dym. Jakie było moje rozczarowanie gdy okazało się, że po wypiciu już niemal połowy butelki wędzonki dalej nigdzie nie było. Rozumiem, że piwo może mieć dużo fajnych dodatków, które robią ciekawe wrażenie, ale przecież miał to być przede wszystkim smoked stout. Obecne były smaki cytrusów, czekolady, wanilii, melasy. Paloność? Jest. Goryczka? Jest. Wędzonka? Nie stwierdzono. 

Ok, wiem, że do piwa użyto wędzonych śliwek, ale w smaku nie było niczego co mogłoby chociażby przypominać śliwki. Piwo faktycznie jest też słodkie - piwowar poszedł bardziej w kierunku słodszej odmiany FESa - tropical stouta. Pod tym względem piwu nie można nic zarzucić. Goryczka również jest całkiem przyjemna, choć delikatna. Wysycenie jest raczej niskie, ale w porządku.


Cóż, jeżeli szukacie piwa w stylu wędzonym, możecie się zawieść na Dużej Stopie. Przy tej ilości dodatków i w takim stylu, wędzoność nie jest tak wyczuwalna jak powinna być. Nie oznacza to, że piwo jest złe - pod wszystkimi innymi względami jest bardzo dobre. Zwłaszcza dobrze zaakcentowana melasa jest ciekawa w tym piwie. Można je wypić, nie nastawiajcie się jednak na wędzone doznania. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz