niedziela, 21 grudnia 2014

Piwne Święta - Perła Porter

Nie ma chyba piwnego stylu bardziej pasującego na zimę niż porter bałtycki. Takie piwa są mocne i bardzo treściwe, a co za tym idzie - rozgrzewające nie gorzej niż herbata z miodem. Co by nie mówić, jest to też piwowarski skarb Polski. Cieszy więc, że coraz więcej browarów decyduje się na warzenie porterów. Niedawno dołączyła do nich lubelska Perła.

Wieści o pojawieniu się porteru z Perły napływały już od jakiegoś czasu. Początkowo, piwo było dostępnie jedynie w firmowym lokalu, ale odniosło sukces na tyle duży, że browar zdecydował się na uwarzenie wersji butelkowej. Najprawdopodobniej piwo w butelkach będzie dostępne przez cały rok, co z pewnością ucieszy fanów porterów.

Akurat przyjechałem na Święta do rodzinnej miejscowości, położonej w sąsiedztwie Lublina, więc znalezienie porteru z Perły nie było trudnym zadaniem. Piwo jest też dość tanie, gdyż za butelkę o pojemności 0,33 l zapłaciłem niewiele ponad 3 złote. Musicie mi tylko wybaczyć brak odpowiedniego szkła - w domu nie mam nic co by pasowało do piwa oprócz wielkich kufli. A picie porteru z Perły w koniakówce to trochę sztuka dla sztuki ;)


Nalewam więc piwo do szklanki i pierwsze co widzę to niemal całkowity brak piany, a ta która się wytworzyła bardzo szybko i z syczeniem zniknęła. W porządku jest za to kolor - bardzo ciemny, zbliżający się do czarnego i z brązowymi refleksami. 

Gorzej jest z zapachem, którego tu właściwie... nie ma! Nie jest to chyba wina szkła, bo nic nie da się wydobyć także z butelki. Taką samą opinię wygłosił mój ojciec, wielki fan wszelkiej maści porterów. Dopiero po solidnym "wwąchaniu się" można odnaleźć nieco nut ciemnych słodów i alkoholu.

Pierwsze łyki też nie gwarantują wyjątkowych doznań. Perła Porter ma aż 9,2% alkoholu i to czuć, gdyż to właśnie alkohol gra w tym piwie pierwsze skrzypce. W tle pojawia się nieco smaków palonych, czekoladowych i kawowych, jednak nie są one zbyt wyraźne. W miarę ogrzewania się tego porteru jest tylko gorzej, a alkohol zaczyna być po prostu męczący. 

Być może ta wyraźna i alkoholowa ostrość wynika z tego, że piwo jest bardzo świeże, jednak na ten moment sprawia ona, że porter z browaru Perła nie jest zbyt pijalny. Cóż, dobrze że to piwo trafiło do sprzedaży w małych butelkach, bo nie wiem czy podołałbym mu w większej pojemności.

Całkiem możliwe, że po kilkumiesięcznym leżakowaniu, kiedy alkohol nieco się ułoży, Perła Porter nabierze charakteru i pijalności. Chyba podejmę się próby i kupię kilka butelek do schowania na samym dnie szafy, w końcu będzie mnie to kosztować tylko kilka złotych. Obiecuję zdać relację za parę miesięcy ;)

To jednak za jakiś czas, a na dzień dzisiejszy muszę przyznać, że Perła Porter to spore rozczarowanie. Nie jest to może najgorsze piwo w tym stylu, jakiego dane mi było próbować, ale do doskonałości jeszcze bardzo daleka droga. Szkoda.

0 komentarze:

Prześlij komentarz