środa, 24 grudnia 2014

Piwne Święta - Doctor Brew Xmas Rye

Dziś w cyklu piwne święta coś bardziej smakowego. Xmas Rye od Doctor Brew to przyprawowe piwo jednoznacznie kojarzące się z klimatem świąt Bożego Narodzenia. Jak wypadła degustacja?

Doctor Brew znany jest z bardziej luzackiego podejścia do tematu piwowarstwa. Kreuje się na nieco zawadiacki browar z rockandrollowym zacięciem. Ich piwa trzymają zazwyczaj wysoki poziom i na kolejne premiery birofilski światek zawsze czeka z niecierpliwością.

Jak każdy poważny browar Doctor Brew nie mógł odpuścić świąt. W tym roku postawił na żytnie piwo świąteczne z dużą ilością przypraw. Tych jest naprawdę sporo: curacaco, cynamon, goździk, kardamon, anyż i gałka muszkatołowa. Oczywiście przyprawy nie są najważniejszym składnikiem piwa, ale jak się zaraz przekonacie w tym piwie mają wielkie znaczenie.

Do uwarzenia piwa użyto słodu pilzneńskiego, żytniego, karmelowego i czekoladowego. Nachmielono je australijskimi chmielami: Ella i Galaxy. Co ciekawe po krótkim researchu w internecie dowiedziałem się, że istnieją dwa rodzaje tego piwa – jeden z nich jest chmielony na zimno. Rozpoznać to można właściwie tylko po dacie ważności. Mi trafiła się wersja chmielona na zimno. Xmas Rye ma 7, 5 % alkoholu z 18 % ekstraktu. Goryczka na poziomie 48 IBU.



Piwo – jak na doktorów przystało – jest lekko mętne. Xmas Rye ma ciemnobrązowy, brunatny kolor. Piana jest beżowa, drobnopęcherzykowa, jednak nie ma jej zbyt wiele i po krótkim czasie staje się tylko symboliczna.

Po otwarciu butelki od razu daje się wyczuć mocny aromat przyprawowy – oczywiście jak na piwo świąteczne złożony skład przypraw przywodzi na myśl piernik. Najmocniej wyczułem zapach kardamonu i gałki muszkatołowej. Dalej wyczuwam ziołowe aromaty wywodzące się z chmielu. Trzeba przyznać, że ta mieszanka robi wrażenie. Zwłaszcza ta ostatnia dodaje piwu nieco ostrości. Dalej przebijają zapachy goździku. Słód jest zaledwie wyczuwalny a szkoda, bo aż chciałoby się poczuć czekoladowość i karmelowość.

Smak powala już przy pierwszych łykach. Silne nuty przyprawowe dają o sobie znać już od razu. Przede wszystkim goździk, który mile łechce podniebienie. Gałka muszkatołowa dodaje piwu ostrości, które pozostaje pewien posmaczek na języku.  Do tego wszystkiego dochodzi chmielowa goryczka, która w tej wersji jest bardzo dobrze wyczuwalna. Przyprawy są faktycznie bardzo agresywne i dla niektórych mogą być zbyt nachalne. Na dalszym planie pojawia się dziwny smak, którego nie mogę zbytnio zidentyfikować. Nie był on jednak najprzyjemniejszy. Być może jest to efekt eksperymentowania z anyżem. Da się też wyczuć aksamitność żytniego słodu. 

Xmas Rye w wersji chmielonej na zimno jest piwem bardzo bogatym w smaku. Na „świąteczną bazę” nachodzi tutaj jeszcze „chmielowa nadbudowa”. Silne nuty przypraw i całkiem konkretna goryczka sprawia, że piwo jest bardzo ciekawe i niecodzienne – nawet jak na piwo świąteczne. Taki mariaż chmielu i przypraw nie każdemu może się spodobać – przyznaję, że przez kilka pierwszych łyków ciężko mi było się przyzwyczaić do tego połączenia. Jednak z czasem było już coraz lepiej. Resztę wypiłem już z dużą przyjemnością. Xmas Rye na pewno jest piwem godnym polecenia na świąteczny czas. Jeśli więc zdążycie jeszcze dzisiaj do sklepu to bez zbędnego zastanawiania się możecie je brać.   

0 komentarze:

Prześlij komentarz