czwartek, 26 lutego 2015

Pivovaria Chytra baba z Radomia - APA poza kontrolą

Internetowe memy mają to do siebie, że niezwykle szybko zyskują popularność, która kończy się tak nagle, jak się pojawiła. Twórcy produktów z "realu" zwykle nie nadążają za internetową modą, a produkty nawiązujące do śmiesznych obrazków i filmików pojawiają się na rynku gdy chwała pierwowzoru dawno już wyblakła. Podobnie jest z Chytrą babą z Radomia.


Nagranie ukazujące mieszkankę Radomia, która zapewne nie mogłaby samodzielnie ustać w komunikacji miejskiej, a wykazała się niezwykłą sprawnością i wygimnastykowaniem przy sięganiu po kolejne butelki gazowanego napoju obiegło Polskę w grudniu 2012 roku. Czyli jak na internetowe warunki - wieki temu.

Film nie tylko dostarczył masy rozrywki internautom, ale sprowokował też kilka dość interesujących dyskusji. Jedni narzekali na polską pazerność, chciwość i małostkowość, ujętą niezwykle trafnie jako "cebulactwo" i nie można im się dziwić, w końcu napoje zostały wystawione w ramach wspólnej wigilii, na której mieli zebrać się mieszkańcy miasta i miały one posłużyć wszystkim, nie tylko tym którzy zdołają chapnąć najwięcej. Drudzy zauważali, że i władze miasta wykazały się brakiem rozsądku i oderwaniem od rzeczywistości, bo jak miałoby wyglądać dzielenie się napojami bez kubeczków?

Internet nie znosi nudy i film o chytrej babie dziś już tyle emocji nie wywołuje. Dlatego zdziwiłem się, kiedy na półce zobaczyłem piwo z radomskiego browaru Pivovaria, o nazwie Chytra baba z Radomia. Nazwa może i spóźniona o kilka lat, ale jak widać wciąż przykuwająca wzrok i myślę, że przyciągnie wielu klientów. Zwłaszcza, że etykieta jest, moim zdaniem, całkiem udana, a widoczna na niej ręka w oczywisty sposób odwołuje się do memu. 

Chytra baba z Radomia to przedstawiciel(ka) stylu American Pale Ale, można się więc było spodziewać zdecydowanego aromatu amerykańskich chmieli, nieprzesadnej goryczki i sporej lekkości picia. Piwo jest w kolorze miedzianym, lekko zamglone, choć do mętności mu daleko. Zwieńczone jest białą pianką, która mimo prób nie chciała się zbudować, a po chwili szybko opadła do pierścienia wzdłuż ścian kieliszka. 

Zapach Chytrej baby (przyznacie, nie brzmi to zbyt dobrze) jest zaskakujący. Gdyby zamknąć oczy, można by sobie wyobrazić... nie, nie Radom, a tropikalny ogród pełen dojrzewających owoców. Dawno nie wyczułem w piwie tak intensywnych nut mango, brzoskwiń i słodkich grejpfrutów. Piwowarzy najwyraźniej wcale nie byli chytrzy, a szczodrze sypnęli aromatycznych, amerykańskich chmieli.

Smak odpowiada aromatowi i jest niezwykle orzeźwiający, o zdecydowanie owocowym charakterze. Słodycz rządzi jednak tylko w pierwszej chwili, gdyż jest ona równoważona przez wyraźną jak na styl, ale dość krótko pozostającą w ustach goryczkę. Wysycenie jest dość niskie co mi szczególnie nie przeszkadza.

Chytra baba z Radomia to piwo pokazujące, że nawet w ramach dość zachowawczego stylu, jakim jest APA, wciąż można uwarzyć coś zaskakującego, a przy tym bardzo pijalnego. Gratulacje dla browaru Pivovaria za dostarczenie dużej porcji lata w chłodny, lutowy wieczór.

0 komentarze:

Prześlij komentarz