poniedziałek, 4 maja 2015

Artezan Cymbopogon - uroki grillowania


Majówka - tradycyjne rozpoczęcie sezonu grillowego. Czas, kiedy po działkach niesie się siwy, ogniskowy dym, radiowa muzyka miesza się i przenika z gwarem głośnych rozmów, a w gardła piwnych januszy wlewają się hektolitry koncernowych eurolagerów...

Na szczęście da się jeszcze znaleźć miejsca spokojne, w miarę ciche i na tyle odludne, aby sąsiedzi za bardzo nie przeszkadzali w tym wypoczynku na łonie natury. W takiej konfiguracji grill to jeden z moich ulubionych sposobów spędzania ciepłych wieczorów, nie tylko majowych. W końcu kto nie lubi świeżo przypieczonego, soczystego mięska? Ślinka cieknie aż na samą myśl.

A pyszne mięso wypadałoby czymś popić. I tu zawsze miałem dylemat, bo z jednej strony często mam ochotę wziąć ze sobą nie tylko kilka niezłych lagerów (Warmińskie Rewolucje FTW!), ale również coś innego i bardziej "rewolucyjnego". Z pomocą przychodzi browar Artezan, którego wyroby już od jakiegoś czasu można spotkać nie tylko w knajpach, ale i w butelkach. Tym razem zdecydowałem się na piwo o wdzięcznej nazwie Cymbopogon.


A cóż to słowo znaczy? Otóż cymbopogon citratus to inaczej palczatka cytrynowa, powszechnie znana jako trawa cytrynowa, która to stanowi dodatek do tego piwa.  Nie jest to jedyny przypadek użycia takiej przyprawy przez polskie browary. Nie tak dawno trafiła ona choćby do kraftwerkowego piwa M16, które swego czasu zrecenzowaliśmy. Oprócz wspomnianej trawy do piwa trafiły również chmiele pochodzące z odległej Nowej Zelandii.

Czas przelać piwo z butelki, okraszonej etykietą z zabawnym stworzonkiem, do doskonałego pod względem sensorycznym plasTeku (no przecież nawet na konkursach takich używają!) i dokładniej przyjrzeć się temu, co uwarzył dla nas Artezan. Piwo jest bardzo jasnej, wręcz słomkowej barwy. Jest również mętne i zupełnie nieprzejrzyste, zwieńczone białą, drobną i długo utrzymującą się pianą.

Ta trawa cytrynowa to nie tylko chwyt marketingowy, co łatwo wyczuć, nawet niespecjalnie mocno wwąchując się w piwo. Aromat cytrusów, ziół i trawy jest tu zdecydowanie na pierwszym planie. W tle pojawia się też nutka kwiatów i słodkich owoców. 

W pierwszej chwili piwo wydaje się nieco słodkie, jednak szybko do głosu dochodzi kwaskowatość, trochę cytrynowa, a trochę podobna do piw pszenicznych. Tu również pojawiają się nuty kwiatowe i owocowe. Cymbopogon jest przy tym bardzo lekki, wręcz nieco wodnisty. Wysycenie jest na niezbyt wysokim poziomie, a goryczka - delikatna i o ziołowym charakterze, co dobrze koresponduje z całością tego bardzo rześkiego, orzeźwiającego piwa.

Cymbopogon świetnie sprawdzi się w roli napoju gaszącego pragnienie w czasie upałów czy do niezobowiązującego picia. Nie ma w żadnych subtelnych nut, których wykrycie wymaga długotrwałej i uważnej degustacji. To piwo dość proste w swojej konstrukcji, a przy tym bardzo lekkie, cytrusowo orzeźwiające i przyjemne w piciu. Oj, coś czuję, że latem często będę się w nie zaopatrywał. 

A na zakończenie kilka ujęć przyrody, która po kilku ciepłych dniach zupełnie się rozszalała.




0 komentarze:

Prześlij komentarz