Klasycznych piw belgijskich mamy coraz więcej. Teraz swoją próbkę w tym stylu przedstawia browar Birbant. Sprawdźmy czy eksperymentowanie z płynnymi drożdżami wyszło Birbantowi na dobre.
Jeśli śledzicie wpisy Maćka, to dobrze wiecie, że lubimy delektowac się dobrym piwem przy jakiejś erpegowej sesji. Tym samym pieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu - gramy i próbujemy nowych piw. Piwo Birbanta zadebiutowało na Warszawskim Festiwalu Piwa, jednak ze względu na ilość premier pominęliśmy wtedy to piwo.
Belgian blond jest stylem nazywanym czasem belgijską odpowiedzią na europejskiego pilsa. Ma charakter podobny do lagerowego, jednak posiada o wiele bogatsze nuty smakowe i zapachowe. Oczywiście zasługą tego są drożdże, nadające fenolowy, przyprawowy charakter.
Belgian Blond ma barwę pomarańczową i ciemnozłotą. Piana nie jest zbyt wysoka, jednak utrzymuje się na powierzchni piwa przez dłuższy czas pozostawiając ładną koronkę. Całość jest zmętniona i nieprzejrzysta.
W zapachu od razu można odczuć robotę belgijskich drożdży. Przyprawy, drożdże, pieprz te aromaty wychodzą na pierwszą linię. Dalej odczuwalne goździki i lekki aromat chmielowy. Wszystko wydaje się dobrze ułożone. Cóż, nie można się tutaj do niczego przyczepić.
Można więc powiedzieć, że jest to klasyczne belgijskie blond ale, które pije się bardzo przyjemnie. Nie ma w nim żadnych znaczących wad. Pijalnośc jest wysoka, a praca jaką wykonały drożdże jest dobrze wyczuwalna i nadaje piwu fajnego charakteru. Polecam każdemu to piwo - zwłaszcza fanom Leffe i Grimbergena - możecie mieć niemal to samo z polskiego browaru :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz