poniedziałek, 11 maja 2015

Trzech Kumpli Califia - wybawienie alergika


Trochę musieliśmy się naczekać, ale wreszcie przyszła wiosna z prawdziwego zdarzenia. Dla jednych utęskniony czas ciepła, zieleni i kwiatów. Dla mnie przerażający znak nadchodzącego ataku alergii, a więc i wymuszonej przerwy od piwa.

Dawniej pierwsze dni maja stanowiły dla mnie prawdziwą katorgę. Dość powiedzieć, że miałem wybór między zatkanym nosem i atakami duszności, a chodzeniem cały dzień otępiałym przez mocne lekarstwa. Przez kilka ostatnich lat sytuacja nieco się poprawiła, ale w tym roku natura znów upomniała się o swoje i początek maja upłynął dla mnie pod znakiem Zyrtecu, czerwonego nosa i chusteczek higienicznych.

Oczywiście katar skutecznie uniemożliwił mi jakiekolwiek picie piwa, nie mówiąc już o sensownych degustacjach, stąd nieco mniejszy ruch na blogu w ostatnich dniach. Niby taka przerwa to nic złego, wręcz powinna być całkiem zdrowa, ale jednocześnie nie mogłem też wybrać się pobiegać, ani pójść na siłownię. Ciężkie jest życie alergika.

Organizm już na szczęście powoli przyzwyczaja się do wiosennego klimatu, nie bez znaczenia jest też pogoda panująca ostatnio za oknem. Moim zdaniem deszcz to największy przyjaciel alergika. W każdym razie, nos już odetkany, lekarstwa odstawione, można brać się za degustowanie. A że koniec alergii przypadł akurat na wieczór wyborczy, w który bez czegoś z procentami ani rusz...

Wybrałem nowe piwo z browaru Trzech Kumpli. We wpisie dotyczącym piw na WFP pisałem, że moje dotychczasowe spotkania z tą inicjatywą nie kończyły się zbyt dobrze. I faktycznie, zarówno Brownie, jak i Simple Mosaic były piwami po prostu nieudanymi, które chyba nigdy nie powinny były pojawić się w takiej formie na rynku. Po tym słabym starcie browar zaczął się jednak rozkręcać. A jako że nie jestem osobą pamiętliwą i potrafię wybaczyć bliźnim wiele uczynionych krzywd (słabe piwo niewątpliwie się do nich zalicza), postanowiłem na WFP dać Trzem Kumplom kolejną szansę. PanIPAni było świetnym piwem, więc przy kolejnej wizycie w sklepie nie zastanawiałem się długo i sięgnąłem po, zamknięte w klasycznym "bączku", Califia - West Coast IPA.

Piwo ma dość jasny, złocisty kolor, a piana która je otula, jest gęsta i kremowa niczym bita śmietana. Wykazuje się też znaczną trwałością, bo została ze mną aż do końca picia. Spod piany wydobywa się zdecydowany aromat owoców tropikalnych i cytrusowych, a gdzieś w tle pałętały się też nuty agrestu. Zapach to bardzo ładny i intensywny, z pewnością zachęcający do picia.


W smaku, jak to w łest kołstach być powinno, dominuje chmielowy aspekt piwa. Cytrusy i owoce są tu na pierwszym planie, a karmelowe nuty słodowe tylko w nieznaczny sposób dają o sobie znać. Goryczka jest wyraźna, grejpfrutowa, a wysycenie dość wysokie. Sprawia to, że piwo jest bardzo lekkie i orzeźwiające. Właściwie jedynym mankamentem jest lekkie zaleganie goryczki w przełyku, co nie zmieniło jednak faktu, że piwo ze szklanki zniknęło niemal błyskawicznie. Doskonała odtrutka na ciężkie dni alergii i polityczne brednie na ekranie telewizora.

Początki były trudne, ale jeśli browar Trzech Kumpli pójdzie dalej drogą wyznaczoną przez Califia oraz PanIPAni, to wróżę mu niemały sukces. Pozostaje więc życzyć powodzenia!

0 komentarze:

Prześlij komentarz