środa, 1 kwietnia 2015

Raport o stanie kraftu #3


Mówi się, że do trzech razy sztuka, a więc pora na trzeci już raport na temat piw powracających, stale obecnych w sklepach lub wcześniej próbowanych przeze mnie w wersji beczkowej lub butelkowej. 

Na sklepowe półki powróciły niedawno dwa piwa, które swego czasu zrobiły sporo zamieszania. Mowa oczywiście o Kinky Ale uwarzonym ponownie przez Doctor Brew przy znaczącym udziale chmielu Equinox, a także o potężnym piwie Winchester, które zeszłej jesieni miażdżyło kubki smakowe potężnym chmieleniem i fantastyczną, grejpfrutową goryczką. Tradycyjnie będzie też i Pinta. W dwóch, jakże odmiennych, odsłonach - jasnej i niezwykle lekkiej (Grodziskie) oraz czarnej niczym smoła (Lublin to Dublin).

Kinky Ale - Doctor Brew



Już się obawiałem, że na nową odsłonę Kinky Ale będziemy musieli czekać tak długo jak Janusz Korwin-Mikke na wygrane wybory. Czyli bardzo, bardzo długo. Na szczęście, po wielu miesiącach, odmiana chmielu Equinox wreszcie dotarła do Polski, a następnie do gabinetu piwnych doktorów, którzy zajęli się nią odpowiednio. Na skutek kuracji powstało niezwykle aromatyczne piwo z wyraźną goryczą i zdecydowanie owocowym smakiem. Gdybym miał jednym słowem określić zapach i smak Kinky Ale, musiałbym powiedzieć, że są one... różowe. Kojarzą mi się z dojrzałymi jabłkami, malinami, słodką brzoskwinią i pieprzem, którym doprawiono tę owocową sałatkę. Pewnym zgrzytem jest tylko dość długa, zalegająca w ustach goryczka. Ten mały zgrzyt nie przesłania jednak faktu, że zdecydowanie warto było czekać.

Winchester - Faktoria



W październiku zeszłego roku Winchester wypalił i narobił niezłego zamieszania. Piwo szybko zyskało bardzo dobre opinie wśród konsumentów, a blogerzy piali z zachwytu, że wreszcie pojawiło się polskie imperialne IPA na światowym poziomie. Chcąc nie chcąc do tego chórku się przyłączyłem i niecierpliwie oczekiwałem na nową warkę Winchestera. Ta okazała się niezwykle smaczna i dorównująca poziomem poprzedniej, genialnej odsłonie. W aromacie nie brakuje potężnej dawki chmielu, a landrynkowa słodowość, choć wyczuwalna, nie wybija się ponad cytrusy i tropikalne owoce. W smaku przeszkadzał mi nieco wyraźny posmak alkoholowy, którego nie jest w stanie przykryć nawet bardzo konkretna, grejpfrutowo-pestkowa goryczka. Mimo tego, drobnego, mankamentu to wciąż jedno z lepszych double IPA na naszym rynku. Nieprzesadnie słodkie, przyjemnie wytrawne i bardzo wyraźnie goryczkowe. Oby tak dalej!

Grodziskie 4.0 - Pinta



Grodziskie to styl, który ma pewnie tylu zwolenników, co przeciwników. Złośliwcy twierdzą, że piwa w tym gatunku smakują jak woda po kiełbasie i zapewne coś w tym jest - w końcu jest to styl niezwykle lekki, charakteryzujący się niezbyt intensywnym aromatem wędzonych słodów, lekko przypominających zapach dymionej wędliny. Ja jednak zwracam uwagę również na inne aspekty Grodziskiego - przede wszystkim niezwykłe właściwości orzeźwiające. Piwo to sprawdza się świetnie w miesiącach letnich, jak również jako niezbyt wymagający napój do posiłku. Grodziskie z browaru Pinta wypiłem ostatnio właśnie do obiadu, pasowało świetnie. 

Lublin to Dublin - Pinta & O'Hara's



Sporo czasu minęło od premiery Lublin to Dublin, więc chętnie ponownie sięgnąłem po to piwo. Dotychczas próbowałem go zarówno w wersji lanej, jak i butelkowej i zawsze było warte swojej, wyższej niż polska średnia, ceny. Tym razem również tak było. O ile w aromacie mamy tradycyjny stout - aromatyczną kawę, czekoladki i nuty palone, to właśnie smak jest tym co decyduje o wyjątkowości tego piwa. Nie zawsze tak dobrze udaje się połączyć niezwykłą złożoność i pełnię smaku, z lekkością, aksamitnością i przyjemnością picia. Mam też wrażenie, że piwo z czasem zyskało na ułożeniu. Pozycja wręcz obowiązkowa dla miłośników stoutów.

W tej odsłonie raportu pojawiły się piwa, które udowodniły już swój poziom i wyrobiły sobie solidną markę. Szczególnie dobrą formę trzyma ubiegłoroczny hit - Kinky Ale, o intrygującym aromacie i orzeźwiającym smaku. Winchester to również bardzo dobry wybór, i którzy nie próbowali go jesienią z pewnością będą zachwyceni, a ci którzy mieli już o szczęście na pewno się nie zawiodą. Grodziskie 4.0 to z kolei piwo dość specyficzne. Warto jednak dać szansę temu rdzennie polskiemu stylowi, moim zdaniem są sytuacje, w których sprawdza się bardzo dobrze. Co do efektu kooperacji o zasięgu międzynarodowym, czyli Lublin to Dublin - jeśli spotkacie je jeszcze na półce, możecie brać bez wahania.

0 komentarze:

Prześlij komentarz