czwartek, 2 kwietnia 2015

Minister California Common - premier Kalifornii


California Common to rzadko spotykany styl (a już w ogóle w Polsce). Tym bardziej zainteresowałem się kooperacją browaru Szałpiw i Ministerstwa Browaru. Sprawdźmy czy Minister California Common dostanie wotum zaufania.

SKŁAD I PARAMETRY

Słód: pilzneński, monachijski, karmelowy
Chmiel: Tomahawk, Chinook, Simcoe
Drożdże: W95
Alkohol - 3, 7 %         Ekstrakt -  9 st. BLG

O stylu california common (znanym też jako steam beer) pisaliśmy w jednym z pierwszych naszych wpisów. Dzisiaj powracam do tego stylu, tym razem w polskiej interpretacji. Krótko przypomnę czym się on charakteryzuje - jest to jasne piwo górnej fermentacji o wyraźnej słodowości i lekkim owocowym posmaku. Lżejsza wersja american ale, jednak bez cytrusowego aromatu, który jest zastąpiony przez nuty miętowe.

Za ten bardzo amerykański (i bardzo wąski w interpretacji) styl zabrał się browar Szałpiw w kooperacji z Ministerstwem Browaru, Główny piwowar tego browaru Jan Szała znany jest ze zwycięstw w konkursach na piwo grodziskie, ale działalność jego browaru kontraktowego pokazuje, że świetnie radzi sobie też z innymi piwami. Ostatnio browar mocno kooperuje z Pracownią Piwa - na wspólnym koncie mają już całą wyliczankę piw. Minister California Common stworzono jednak w innej kooperacji - z poznańskim pubem Ministerstwo Browaru.

Przyznam, że skład piwa dość mnie zdziwił - zwłaszcza użycie amerykańskich nowofalowych chmieli. Zastanawiam się na ile będą one pasowały do tego stylu piwa - bo na pewno nie są dla tego niego klasyczne. Piwo ma za to dość ciekawą etykietę. Została ona wykrojona na wzór podartej kartki. Ciekawe i niestandardowe podejście.

Piwo ma jasnobursztynową barwę ze złotymi refleksami. Jest lekko mętne, co najpewniej wynika z tego, że jest niefiltrowane. Piana nieładna - niezbyt wysoka, z dużymi pęcherzami o białej barwie.
Nowofalowe chmiele dały o sobie znać już w aromacie. Jest on nieco słodkawy, konkretnie cytrusowy i żywiczny. Rozpoznawalna była tez solidna słodowość przypominająca lagera. Jakoś za mało dla mnie tych cech california common. Zapach bardziej przypomina klasyczną APA albo pilsa z amerykańskim chmielem.

W smaku również pojawiają się przede wszystkim aromaty owoców tropikalnych, cytrusów - przede wszystkim grejfruta. Oprócz tego można wyczuć niezłą słodową podbudowę, podobną nieco do lagerowej. Gdzieś na dalszym planie ujawnia się lekka nuta karmelu i kwiatów. Są one jednak zbyt mało intensywne jak na ten styl. Natomiast goryczce nie można nic zarzucić. Tutaj chmiele zrobiły swoją robotę i gorycz jest naprawdę dobra. Poza tym nie zalega i jest dość krótka.

W browarze Szałpiw wyszło coś pomiędzy american pale ale i california common. Goryczka i zapach zdecydowanie wskazują na APA. Z kalifornijskiego stylu zostało tam niewiele. Owszem, jest fajna podbudowa słodowa, ale charakterystyczną dla piwa parowego miętowość i kwiatowość czuć raczej symbolicznie. Styl piwa jaki wybrał Szałpiw nie jest bardzo popularny i w zasadzie nie ma w nim jakichś wielkich doznań sensorycznych. Jak już napisałem, jest też dość wąski w interpretacji - trochę jak grodziskie. Piwo samo w sobie nie jest złe ale nie spodziewajcie się po nim ortodoksyjnego steam beera.

0 komentarze:

Prześlij komentarz