wtorek, 21 kwietnia 2015

Pełzająca prohibicja

Groźny przestępca złapany na gorącym uczynku / fot. Wikimedia Commons

Wczoraj Polskę jak długą i szeroką, obiegła wiadomość o możliwości wprowadzenia ceny minimalnej na alkohol. Ma to być część unijnej strategii antyalkoholowej. 

Panowie ministrowie zdrowia UE obradowali na ten temat na szczycie w Rydze. Polska delegacja oczywiście natychmiast zgodziła się na założenia wspólnej strategii antyalkoholowej. Narodowy Program Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ma już swoje szczegółowe propozycje. Otóż pięcioprocentowe piwo miałoby kosztować minimum 4 zł. Z kolei cena czterdziestoprocentowej wódki miałaby zaczynać się od 32 zł. Ten plan ma wejść w życie niezależnie od rozwiązań unijnych, od stycznia 2016 r. Oprócz minimalnej ceny alkoholu mają też zostać wprowadzone inne obostrzenia: zakaz reklamy piwa i ograniczenie liczby sklepów monopolowych.

Wszystko to oczywiście dla zdrowia obywatela. Urzędnicy państwowi nie odrobili chyba zadania domowego z amerykańskiej prohibicji z lat 20. i 30. XX wieku. Oczywiście alkohol od zawsze był uważany za zło wcielone i w różnych okresach zwalczano go z różną zaciekłością. Jednak to amerykańska prohibicja stała się pewnym symbolem walki z alkoholizmem. Walki zresztą przegranej.

W Stanach Zjednoczonych prohibicję wprowadzono na mocy 18. poprawki do Konstytucji znanej także jako "The Noble Experiment" (szlachetny eksperyment - o jego szlachetności mogli się wkrótce przekonać wszyscy). Przepisy wprowadzone w 1919 r. zakazywały produkcji, sprzedaży i transportu alkoholu. Wejście w życie prawa antyalkoholowego miało ogromny wpływ na zmiany jakie zaszły w amerykańskim społeczeństwie. Na nielegalnej produkcji alkoholu wzbogaciły się zorganizowane grupy przestępcze, które dotąd zajmowały się tylko kradzieżą i hazardem. Mafie osiągały tak wielkie zyski, że bez problemu mogły korumpować organy ścigania i pomniejszych urzędników, gdy tylko ci wpadli na ich trop. Znacząco wzrósł także przemyt alkoholi. Wzrost znaczenia gangów, musiał w końcu doprowadzić do starcia się wpływów różnych grup przestępczych i wybuchu niekiedy bardzo szerokich wojen gangów w których często ofiarami padali też niewinni ludzie. Ogólnie okres ten charakteryzował się zwiększoną przestępczością. Sytuacja zmieniła się dopiero gdy w 1933 r. prezydent Franklin D. Roosevelt zniósł poprawkę. W krótkim czasie gangsterzy stracili cały rynek alkoholowy na rzecz tanich sklepów.

Oczywiście prohibicja to rozwiązanie ekstremalne, ale wbrew pozorom rozwiązania proponowane przez dzisiejszych urzędników idą w tą samą stronę. Wzrost cen może znowu doprowadzić do rozwoju przemytu. Tutaj analogię mamy już bliższą - według raportu PwC wzrost akcyzy na papierosy nie dość, że spowodował straty w budżecie na poziomie 1 mld zł to jeszcze rozrosła się szara strefa która w 2013 r. stanowiła 25 proc. rynku tytoniowego. W skład szarej strefy wchodzi zarówno konsumpcja nielegalnego tytoniu do palenia jak i sprzedaż przemycanych i podrabianych papierosów.

Z alkoholem wysokoprocentowym będzie podobnie. Stare bimbrownie zostaną odkurzone, a handel z naszymi przyjaciółmi zza wschodniej granicy znowu zakwitnie. Oczywiście nikt nie będzie kontrolował jakości wschodniego alkoholu a ryzyko zatrucia nim będzie zapewne niemałe. A propos zatrucia: problem będą mieli oczywiście fani tanich ale mocnych alkoholi. Alternatywą dla nich może okazać się tylko denaturat i bimber robiony z byle-czego. 

Dwa pozostałe zapisy również są bardzo niebezpieczne. Zmniejszenie liczby sklepów monopolowych uderzy przede wszystkim w mniejszych przedsiębiorców, którzy często zainwestowali w ten biznes oszczędności całego życia. Nikt przecież nie zamknie hipermarketów bo mają dział alkoholowy ani nie będzie na nich wymagał aby sami takie działy zlikwidowali bo wtedy te pokażą im środkowy palec i wyniosą się z Polski. Zakaz reklamy to również poroniony pomysł. Znowu pojawią się ewenementy w stylu Łódki Bols i WTK Soplica. To uderzy też bezpośrednio w nas, blogerów. Bo czymże jest degustacja piwa i polecenie go jeśli nie reklamą? Oto w myśl nowych przepisów staniemy się groźnymi przestępcami i będziemy musieli uciekać z kraju. A przynajmniej pisać po angielsku na zagranicznym serwerze. Normalnie blogerzy wyklęci. 

Co to wszystko oznacza dla nas, fanów piwa rzemieślniczego? Wydawałoby się że niewiele, bo i tak pijemy piwo które kosztuje więcej niż 4 zł. Ale pamiętajmy, że piwo takie sprzedawane jest często w specjalistycznych sklepach czy ogólnie sklepach monopolowych - właśnie tych na które czają się państwowi urzędnicy. 

Czytając zapowiedzi wiceministra zdrowia, jakoby przepisy miały wspomóc polskich producentów, każą się zastanawiać czy ktoś się tutaj za mocno nie uderzył w głowę. Tą drogą rząd szybko zarżnie polską branżę alkoholi, tak jak swego czasu zniszczono przemysł tytoniowy. Wciąż mam nadzieję, że ktoś zachowa chociaż odrobinę rozsądku i powstrzyma tą absurdalną machinę biurokratyczną. Bo wszystko jest dla ludzi - alkohol też.

0 komentarze:

Prześlij komentarz