sobota, 11 kwietnia 2015

Harviestoun Schiehallion - szampan wśród lagerów?


Tak właśnie określają swoje piwo jego szkoccy twórcy. Bardzo odważnie prawda? Browar Harviestoun sugeruje, że wspiął się na wyżyny piwowarstwa - inspiracja dotarła do nich wprost ze szczytu Schiehallion.

Na naszym blogu rzadko pojawiają się lagery. Bo czymże mogą nas zadziwić? Wydaje nam się, że powiedziano o nich już wszystko i nic nowego w tym temacie nie da się wymyślić. W rzemieślniczym światku też mało kto interesuje się lagerami, chociaż w Polsce mamy kilku niezłych reprezentantów. 

W innych krajach kraftowe lagery warzy się chętniej. W święta miałem okazję spróbować piwa ze szkockiego browaru Harviestoun. Browar ten znajduje się w miejscowości Alva, w Clackmannanshire. Powstał w 1983 r. z inspiracji Kena Brookera. Pierwotnie browar znajdował się w dwustuletniej kamiennej stodole na farmie w posiadłości Harviestoun. Obecnie mieści się w Alva Industrial Estate. W browarze warzy się cały szereg piw w starych angielskich stylach. Browar ma też specjalną linię piw Ola Dubbh, leżakowanych w beczce po whisky. Można wśród nich znaleźć rarytasy leżakowane w beczce nawet po trzydziestoletniej whisky!


Szkoda, że nie trafiło mi się takie piwo, ale cóż muszę się cieszyć tym co mam. Obiekt degustacji wziął swoją nazwę od szczytu górskiego Schiehallion położonego w paśmie górskim Glen Lyon. Na stronie internetowej browaru zapowiedziano, że piwo ma aromat i smak świeżo skoszonej trawy, brązowego cukru, liczi i owoców mango. Z dużym sceptycyzmem podszedłem do tego barwnego opisu. Liczyłem jednak na ciekawsze doznania niż w typowym lagerze, 

Wizualnie piwo ma wszystkie cechy porządnego lagera. Barwa słomkowa, przejrzystość niemal krystaliczna. Tylko ta piana... no cóż, powiedzieć, że jest symboliczna to jak nic nie powiedzieć. Piwu towarzyszy cała masa bąbelków, przez co całość wygląda jak napój musujący. Teraz już rozumiem co browar miał na myśli pisząc o szampanie wśród lagerów. ;)

Ale chwila prawdy dopiero przed nami. Aromat piwa bardzo słodowy z lekkimi nutami karmelu i kwiatów. Bez nadzwyczajnych doznań i szoku. Faktycznie czuć, że jest to lager rzemieślniczy - aromat jest bardziej wyraźny, rześki i bogatszy od standardowych przedstawicieli gatunku. Przy okazji nasze browary mogłyby od Szkotów odebrać lekcję jak pachnie słód w lagerze. Po ogrzaniu ujawnia się jednak zapach gotowanych warzyw, więc lepiej wypić póki zimne. 

W smaku również dobrze wyczuwalne są słody. Ponadto pojawił się ciekawy ziołowy posmak. Nie spodziewałem się tego po tym piwie (zwłaszcza, że skład piwa podany na etykiecie był dość oszczędny). Ten akcent sprawia, że jest ono o wiele ciekawsze. Nie oszukujmy się - gdyby nie to, pewnie przeszłoby bez echa. Oczywiście piwo nie ma zbyt wiele treści i jest raczej wodniste. Goryczka przyzwoita jak na lagera - daje raczej krótkotrwałe doznania. W całokształcie piwo jest pijalne i rześkie niczym powietrze na szczycie Schiehallion.

W związku z tym, że robi się coraz cieplej, porządny lager niedługo będzie w sam raz. Na pewno jest to jeden z lepszych lagerów jakie piłem, chociaż pod względem goryczki nie dorasta do pięt Pierwszej Pomocy z Pinty. Jeśli będziecie mieli okazję je spróbować to nie wahajcie się - Schiehallion jest przyzwoitym lagerem. Czy jest on szampanem wśród lagerów? Jeśli tak to tylko pod względem wizualnym.

0 komentarze:

Prześlij komentarz