piątek, 3 lipca 2015

Pinta Niedobity - poślijcie po Wiedźmina!


Z podziemi wylazła przerażająca bestia. Zwano ją Niedobity, a zabobonni wieśniacy twierdzili, że jej nadejście zwiastuje zapach lakierowanego drewna... W takiej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak tylko posłać po Wiedźmina.

Wiedźmin 3: Dziki Gon


"Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej..." tak zaczyna się opowiadanie, które zapoczątkowało przygody Geralta z Rivii - słynnego Wiedźmina, najpierw przedstawiane w formie opowiadań, a później sagi, która przez lata zdobyła niemałą popularność na całym świecie. Na ekranizację, zarówno kinową jak i telewizyjną, spuśćmy może zasłonę milczenia, natomiast przy okazji degustacji piwa z browaru Pinta warto opowiedzieć kilka słów o grze, która ostatnimi tygodniami zajmuje mi niemal każdy wolny wieczór. Grze ogromnej, wciągającej i zjadającej na śniadanie wszystkich swoich konkurentów, a przecież wcale nie doskonałej. Zachwyca ona tym bardziej, że poprzednie odsłony przygód Geralta postawiły poprzeczkę naprawdę wysoko.

Zaczynając od superlatywów - już na pierwszy rzut oka gra wygląda przepięknie i to nawet na PS4, które z oczywistych względów ma nieco bardziej ograniczone moce obliczeniowe niż wiele mocniejszych komputerów. Nawet na konsoli można jednak zachwycić się szczegółowością obiektów i urodą otoczenia. Często zdarzają się widoki na których po prostu chce się zawiesić oko, tym bardziej że przypominają wiejskie, sielskie krajobrazy znane choćby z naszej rzeczywistości.

W ten sposób płynnie przejść możemy do drugiej z cech Dzikiego Gonu, które najbardziej chwyciły mnie za serce, a więc słowiańskiego klimatu gry. Gracze pochodzący z Polski, czy nawet całej Europy Środkowo-Wschodniej, z pewnością poczują się w tym świecie jak w domu, a już z pewnością odnajdą pewne elementy odwołujące się do dawnych wierzeń, kultury czy sztuki. Choć w grze, podobnie jak w powieściach Spakowskiego, pojawiają się liczne odwołania do mitów i legend dawnej Europy, to zwykle służą one do zobrazowania współczesnych problemów tego świata. Pod tym względem Wiedźmin zdecydowanie wyróżnia się spośród ugrzecznionych i politycznie poprawnych konkurentów.

Bardzo wciągająca jest również fabuła gry, w przeciwieństwie do części drugiej nie oparta tak bardzo na wydarzeniach wielkiej polityki, a na pomocy i walce o najbliższych Wiedźmina. Geralt nie byłby jednak sobą, gdyby nie miał okazji do wmieszania się w międzypaństwową rozgrywkę, a jego wybory mają wpływ na polityczny kształt przyszłego świata. 

Nieraz łapałem się na tym, że przez dobrych kilka wieczorów zajęty misjami pobocznymi czy odkrywaniem mapy, nie sięgałem nawet po zadania główne. Nie wynika to bynajmniej ze słabości wątku podstawowego, a z ciekawych i rozbudowanych zleceń, które praktycznie nigdy nie ograniczają się do erpegowej sztampy - "przynieś, podaj, pozamiataj". Na osobne zdanie zasługuje również świetna karciana minigra - Gwint, która mogłaby z powodzeniem (po lekkim zbalansowaniu talii), być sprzedawana jako prawdziwa gra karciana.


Wiedźmin nie jest oczywiście grą doskonałą. Zdarzają się błędy i bugi, jak choćby niewczytujące się tekstury, lewitujący czy zacinający się NPC oraz okazyjne błędy w misjach pobocznych. Dość irytujące były również problemy z wierzchowcem Geralta, któremu zdarzało się blokować i bez wyraźnego powodu zatrzymywać. Zauważyłem również, że konsola potrafi się nie wyrobić i w przerywnikach liczba klatek na sekundę potrafi na chwilę drastycznie spaść. Nie są to jednak poważne wady, które dyskwalifikowałyby tę, niezwykłą i bogatą, grę.

Pinta - Niedobity


Najprzyjemniej zająć się grą mając pod ręką coś do popijania. Ostatnio na warsztat trafiła ciekawostka z browaru Pinta - Niedobity, piwo w nieokreślonym stylu i z udziałem kilku nietypowych składników. Oprócz całej masy słodów, do piwa trafił również imbir, skórki pomarańczy i dębina. Etykieta utrzymana jest w horrorowym klimacie, a jako autor scenariusza wskazany jest niejaki Stefan Król, czyli oczywiście znany twórca Stephen King. Całkiem przeze mnie lubiany, chociaż jego horrory może niekoniecznie przypadają mi do gustu. Zdecydowanie wolę na przykład Bastion (pierwsza połowa to majstersztyk!), czy genialny cykl o Mrocznej Wieży.

Piwo w kieliszku okazuje się mieć kolor ciemnomiedziany, z rubinowymi refleksami. Jest też klarowne i zwieńczone dziurawą pianą, która dość prędko opada. Unosi się znad niej dość ciekawy aromat - w pierwszej chwili wyczuwalny jest karmel, dużo lakierowanego drewna, wanilia i przyprawy. Po chwili można wyczuć również nuty suszonych owoców. 

W smaku do głosu dochodzi przede wszystkim drewno i karmel, a następnie nieco korzennych pierniczków. Piwo zmierza przy tym w stronę słodyczy, jest dość gęste i oleiste, a jednocześnie niezbyt mocno wysycone, co wywołuje dość ciekawy efekt. I o ile do tej pory jest nieźle, to piwo wykłada się na finiszu, którym rządzi alkohol i zalegająca, ziołowa goryczka.

Niedobity to kolejna, piwna ciekawostka, których pojawia się ostatnio całkiem sporo. Patrząc na listę składników, piwo zapowiada się na bardzo złożone, co praktyka weryfikuje niestety bezlitośnie. Aromat i smak wyrwanej z płotu oraz nieprzyjemny alkohol zdominowały Niedobitego, który zamiast potworem, okazał się zaledwie potworkiem. 

2 komentarze:

  1. No to w jakim stylu jest to piwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na butelce stoi - Underground, ale określić stylu najzwyczajniej się nie da, bo nic takiego po prostu nie ma ;) Najbliżej Niedobitemu chyba do Old Ale

      Usuń