czwartek, 23 lipca 2015

Cieszyńskie Pszeniczne - sezon burz


"W czasie deszczu dzieci się nudzą" śpiewał kiedyś Kabaret Starszych Panów. Na szczęście dorośli nudzić się nie muszą. Zwłaszcza, jeśli mają pod ręką piwo.

Od małego uwielbiam obserwować burze. Pamiętam jak dawno temu, zawsze kiedy zbliżała się nawałnica, przesiadywałem z kolegą na balkonie, ku utrapieniu rodziców przyglądając się szalejącemu żywiołowi. Nawet teraz w czasie burzy lubię po prostu oprzeć się na parapecie i obserwować kłębiące się nad miastem ciemne chmury.

A okazję miałem do tego nie lada, bo nad prawie całym krajem przechodził potężny front burzowy. Na jego drodze stanęła też Warszawa i faktycznie, prawie cały dzień zapowiadało się, że wieczór upłynie pod znakiem deszczu i błyskawic. W końcu niebo pociemniało i nastąpiła charakterystyczna "cisza przed burzą", a ja rozsiadłem się wygodnie chwytając za przygotowane wcześniej piwo. Tym razem było to Cieszyńskie Pszeniczne, które wraz z całą rodziną piw z Cieszyna znalazłem ostatnio w osiedlowym markecie. Z double IPA i porterem miałem już do czynienia i szczerze powiedziawszy, nie miałem ochoty do nich wracać, ale lekki hefeweizen na tak duszny dzień wydawał się być całkiem niezłym wyborem.

Piwo zamknięte jest w butelce ozdobionej charakterystyczną dla piw z Cieszyna, nieco "staroszkolną" etykietą, zawierającą wszystkie najważniejsze parametry trunku. W przeciwieństwie do wielu koncernowych konkurentów nie ma tutaj również wątpliwości, że jest to piwo fermentacji górnej. Nalane do szkła Pszeniczne wygląda jak rasowy, niemiecki hefeweizen. Jest zmętnione, pomarańczowej barwy i o solidnej czapie gęstej piany, która niestety dość szybko znika. 

Obawiałem się, że w aromacie obecne będzie żelazo, tak często pojawiające w innych piwach z Cieszyna, ale zostałem dość pozytywnie zaskoczony. Zapach piwa nie jest może szczególnie intensywny, ale są w nim wszystkie elementy składowe solidnego pszeniczniaka - banany, guma balonowa i nieco goździków. Wyraźny jest też aromat zboża, a całości dopełnia odrobina karmelu.

W smaku piwo początkowo jest wyraźnie słodkie i bananowo-zbożowe. Po chwili pojawia się orzeźwiająca kwaśność i pełna gama smaków drożdżowych, a więc goździków, herbatników i przypraw. Goryczka, jak to w piwach pszenicznych, jest zaledwie symboliczna, a wysycenie dość wysokie i szczypiące w język. Zgrzyt pojawia się niestety w posmaku piwa, w którym obecność swą zaznacza alkohol. 

Burza była naprawdę potężna, ale nie trwała długo. Mimo to, zanim się skończyła w szklance nie pozostało już nawet wspomnienie po Cieszyńskim Pszenicznym. O ile nie jestem wielkim fanem klasycznych hefeweizenów, tak muszę przyznać, że z dotychczas przeze mnie próbowanych piw z browaru w Cieszynie, właśnie ten styl wypadł najlepiej. Do doskonałości sporo brakuje - aromat i smak mogłyby być bardziej intensywne, a alkoholowy posmak nieco drażni, ale wierzę że są to niedociągnięcia które mogą być łatwo poprawione w kolejnych warkach.



0 komentarze:

Prześlij komentarz