Połączenie piwa pszenicznego i IPA to pomysł na miarę wynalezienia koła, czy bezprzewodowego internetu. Do uwarzenia znakomitego piwa sam zamysł jednak nie wystarczy, konieczne jest także solidne rzemiosło.
Swoich sił spróbował, nie goszczący do tej pory na blogu, browar Wrężel. Powód jego nieobecności jest bardzo prosty, po prostu po wyroby tego browaru sięgałem niezwykle rzadko. Przede wszystkim z powodu niezbyt ciekawych stylów warzonych piw, a także (a może przede wszystkim) z powodu strasznie słabych, wręcz okropnych etykiet. Na szczęście ktoś we Wrężelu (Wrężlu?) miał głowę na karku i jakiś czas temu browar przeszedł mały rebranding, polegający na wprowadzeniu nowego logo i stylu etykiet. Szczerze mówiąc nadal nie są one szczególnie porywające, ale przynajmniej można na nie patrzeć bez łez żalu gromadzących się w oczach. No i wreszcie Wrężel wyróżnia się jakoś na sklepowych półkach.
Teoretycznie wszystko powinno tu grać bardzo dobrze. Wheat IPA od zwykłego IPA różni się głównie dodatkiem pszenicznego słodu i widać, że w tym piwie go nie pożałowano. Trunek jest bowiem nieprzejrzysty i zupełnie zmętniony, co widać nawet kiedy znajduje się jeszcze w butelce. Żeby było ciekawiej, WIPA nachmielono Columbusem, Citrą i Equinoxem (na etykiecie nazwanym Exuinoxem), ostatnio dość popularnym chmielem w polskim piwowarstwie. Oprócz słynnego Kinky Ale od Doctor Brew, trafił choćby do Belgian Blond z browaru Birbant. Nie śmiem narzekać, bo chmiel to zaprawdę fantastyczny i o bardzo przyjemnym aromacie.
Piwo pieni się całkiem ładnie, a piana jest puszysta i dość trwała, co nie jest specjalną rzadkością w piwach z dodatkiem pszenicy. Zgodnie z przewidywaniami jest też mętne jak niemiecki hefeweizen, bądź jak woda w kałuży, ze sporą ilością pływających to tu to tam drobinek.
W smaku piwo od samego początku pokazuje swoje owocowe, orzeźwiające oblicze owoców tropikalnych i cytrusowych. Nie ma tu zbyt wiele akcentów słodowych i bardzo dobrze, bo w moim mniemaniu wheat IPA powinno raczej orzeźwiać swoją owocowością, a nie nudzić karmelem. W tle pojawia się za to trochę sosnowych igieł, żywicy i nutka pszenicznej kwaśności. Zdecydowanie bardziej wyraźnym akordem jest za to goryczka - wyraźna i grejpfrutowo-żywiczna. W związku z niemal zupełnym brakiem słodyczy, w pewnym momencie zaczęła mnie ta gorycz trochę męczyć. Gdyby nie ona, piwo zniknęłoby ze szklanki w zaledwie kilka minut.
Wrężel WIPA to piwo, którego akcent jest przesunięty zdecydowanie w stronę wytrawnej owocowości i goryczy. Wysycenie jest dość wysokie, co tylko potęguje wrażenie orzeźwienia. Gdyby nie ta odrobina siarki w aromacie i goryczka, która na finiszu stanowi zbyt wyraźną dominantę, byłoby świetnie. Mimo tych mankamentów, piwo jest smaczne, o zdecydowanym, owocowym smaku i jest warte polecenia, zwłaszcza na nadchodzące (miejmy nadzieję!) upalne, letnie dni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz