czwartek, 4 czerwca 2015

Doctor Brew Polaris - nieudana wyprawa


Browar Doctor Brew postanowił wybrać się na wyprawę polarną i swoje najnowsze piwo oparł na nowofalowym, niemieckim chmielu Polaris. Niestety, ekspedycja ta okazała się być równie nieudana co próba zdobycia bieguna południowego przez Roberta Scotta.

Niektóre przedsięwzięcia są od początku skazane na porażkę. Początkowe, błędne założenia sprawiają że późniejsze starania, choćby i największe, nie pozwalają zapewnić sukcesu. Tak było również z polarną ekspedycją Scotta, Anglika który podjął wyścig z Roaldem Amundsenem o zdobycie bieguna południowego. Niestety, szereg złych decyzji podczas przygotowania misji, niedostosowanie wyprawy to panujących na Antarktydzie warunków i pewna doza typowej dla Brytyjczyków buty, sprawiły że wyprawa zakończyła się tragicznie. Ekspedycja nie tylko dotarła na miejsce po Norwegach, ale również nie zdołała dotrzeć do przygotowanych zawczasu obozów. 

A skąd te "polarne" skojarzenia? Budzi je użyty przez Doktorów niemiecki, nowofalowy chmiel Polaris. Ma on w założeniu dawać ciekawy i orzeźwiający efekt mentolu, przypominający nieco miętowego cukierka. Niestety, efekt osiągnięty przez browar można porównać nie z sukcesem Amundsena, a zupełną porażką Scotta.

Zacznijmy jednak od aspektów wizualnych. Nowe etykiety piw Doctor Brew, w jakiś sposób nawiązujące do idei piwa, wypadają całkiem ładnie. No i po zmianie stylu etykiet BrewDoga nie kojarzą się już tak wyraźnie z tym szkockim browarem. Tym razem mamy ciekawy motyw mrozu osadzającego się zimą na szybach i "zimową" kolorystykę.

Piwo jest nieco zmętnione, ale nie ma tu przesadnie wiele drobinek czy osadu, które w innych piwach z tego browaru się zdarzają. Trunek ma ciemnozłotą barwę, a piana, choć początkowo obfita, to bardzo szybko opada. 

Aromat piwa jest całkiem przyjemny, choć oczekujących intensywności zapachów rodem z piw chmielonych "amerykańcami" muszę zasmucić. Przede wszystkim wyczuwalna jest bowiem słodowa karmelowość i landrynki. Dopiero po niej można wyczuć nieco nut ziołowych i owocowych. Mięty ani mentolu w zapachu nie stwierdzono.

W smaku również prym wiodą słody, a piwo jest w pierwszej chwili wyraźnie słodkie. W porównaniu do innych piw Doctor Brew to spore zaskoczenie, czyż nie? Akcent chmielowy jest obecny w postaci dużej ilości ziół, nieco mniejszej owoców i tym co miało wyróżniać Polaris, a więc smakiem kojarzącym się z tanimi cukierkami miętowymi czy lodem prosto z zamrażarki. Wraz z zalegającą, nieprzyjemną, ziołową goryczką pojawił się również niekoniecznie pożądany posmak czosnku. Biorąc pod uwagę wyraźną słodowość, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chmiel po prostu mało wnosi do tego piwa, którego smak nie jest ani szczególnie intensywny, ani interesujący.

Tym sposobem docieramy do podsumowania, które będzie dla Doctor Brew surowe niczym pogoda na Antarktydzie. Niestety, Single Hop Polaris IPA to moim zdaniem piwo zwyczajnie i od początku nieudane. Zbyt słodowo-karmelowe i ciężkie do swobodnego popijania, zbyt mało wyraziste aby przedstawić je jako interesującą nowość. Przyczyna tego stanu rzeczy tkwi zapewne w chmielu, który najwyraźniej na single hop się po prostu nie nadaje. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz