niedziela, 6 września 2015

Anchor IPA - gorączka złota


Amerykańska gorączka złota jest inspiracją dla wielu filmów, powieści i utworów muzycznych. Może być też inspiracją dla browarów, o czym przekonuje dobrze nam już znany Anchor Brewing. Tym razem sprawdzam klasyka - india pale ale z browaru z kotwicą.

O historii i znaczeniu Anchor Brewing dla amerykańskiego kraftu pisałem już w felietonie o piwnej rewolucji. Na potrzeby tego wpisu przypomnę tylko, że jest to browar odpowiedzialny za renesans amerykańskiego piwowarstwa rzemieślniczego. Od lat 70. przywrócił do łask wiele piwnych stylów niemal już zapomnianych, Oczywiście, w kalifornijskim browarze nie mogło obyć się bez klasycznego india pale ale.

Etykieta piwa jest niezwykłej urody. Widnieje na niej kroczący słoń z uniesioną trąbą i narzutą z symbolem kotwicy na plecach. Obecność tego egzotycznego zwierzęcia nie jest przypadkowa. Na stronie internetowej browaru możemy przeczytać krótką opowiastkę o farmerze, który nigdy nie widział słonia. Wkrótce do pobliskiego miasta miał przybyć cyrk więc przed farmerem pojawiła się szansa aby zaspokoić swoją ciekawość. Zabrał swoje konie, naładował wóz towarami aby przy okazji zarobić trochę w mieście i ruszył w drogę. Po drodze zauważył cyrkową paradę i kroczącego na jej czele ogromnego słonia. Nareszcie farmer spełnił swoje marzenie. Spotkaniem ze słoniem były jednak przerażone jego konie, które zaczęły się szarpać i wyrywać co w końcu doprowadziło do wywrócenia się wozu i zniszczenia drogich towarów, za które farmer chciał dostać dobrą cenę. "Nieważne" - zareagował farmer - "Przynajmniej zobaczyłem słonia". Od tamtego czasu powiedzieć "to see the elephant" znaczyło tyle co zaryzykować i odnieść sukces. Wkrótce to powiedzenie przylgnęło właśnie do poszukiwaczy złota.

Ale dość XIX-wiecznych opowieści! Czas przejść do piwa. Jak podaje browar do uwarzenia piwa użyto słodów pale (z dwurzędowego jęczmienia), karmelowego i munich. Piwo zostało nachmielone Cascade, Bravo, Apollo, Citra, Nelson Sauvin i chmielem eksperymentalnym o oznaczeniu Haas No. 431. Zawartość alkoholu wynosi 6, 5 %.

Piwo ma barwę bardzo ciemnego bursztynu. Piana jest dość obfita, trochę szarpana. Ma drobne pęcherzyki i jest bardzo gęsta. Przejrzyste acz mocno opalizujące. Mimo użycia amerykańskich chmieli, zapachy cytrusów i owoców tropikalnych nie są bardzo wyczuwalne. Na pierwszym planie wybija się przede wszystkim aromat żywiczny, szyszek sosnowych i w ogóle lasu. Poza tym dobrze wyczuwalna jest też podbudowa słodowa. Uwydatnia się karmelowość, która dobrze paruje się z sosnowością.

Smak potwierdza wyczuwane aromaty. Po pierwsze: mocne nuty sosnowe i żywiczne. Po drugie: tutaj w końcu wyłaniają się akcenty owocowe i cytrusowe, które nadają piwu odrobinę słodyczy. Po trzecie: również dobrze wyczuwalne słody - karmelowość i nuty prażone. Goryczka jest raczej średnia, bardzo przyjemna i nie zalega. Finisz jest wytrawny. Wysycenie jest na dobrym poziomie.

Anchor IPA zdecydowanie jest staroszkolnym ale. Nie ma tutaj tak charakterystycznych dla piwnej rewolucji intensywnych nut cytrusów i owoców tropikalnych. Czuć za to, że piwowarzy mocno przyłożyli się do słodu. Jak widać nie trzeba wrzucać ton chmielu żeby zrobić dobre india pale ale. Jeśli chcecie posmakować klasycznego india pale ale to Anchor IPA jest bardzo dobrym wyborem. Tym bardziej jeśli piwo pochodzi z browaru z taką historią jak Anchor Brewing. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz