Po przelaniu do szklanki czuć wyraźny, słodowy zapach, charakterystyczny dla lagera, jednak przełamany wyczuwalnym zapachem polskich chmieli. Bardzo spodobał mi się kolor tego piwa, któremu najbliżej chyba do ciemnego złota, a także drobnopęcherzykowa, biała piana, która utrzymuje się dość długo i ładnie zdobi szkło kiedy pociągniemy już kilka łyków.
W smaku, od koncernowych lagerów piwo to odróżnia się wyraźną, chmielową goryczką. Nie jest to oczywiście ten poziom co w IPA ale i nie tego oczekuje się od tego stylu. Oczekuje się za to wysokiego wysycenia, które w tym przypadku jest według mnie dobrane idealnie. Muszę przyznać, że w ciepły, jesienny dzień, kiedy po raz pierwszy spróbowałem Pierwszej pomocy, piwo to znakomicie spełniło swoje zadanie, dzięki swojemu świeżemu i orzeźwiającemu charakterowi. Poleciłbym je także wszystkim zaczynającym przygodę z piwem rzemieślniczym lub wtedy, kiedy na piwo intensywniejsze w smaku i aromacie nie mamy ochoty.
Pinta uwarzyła więc bardzo ciekawego lagera, zbliżającego się nieco w smaku do goryczkowych, czeskich pilsów. Niestety, właściwie we wszystkich sklepach, w których widziałem to piwo, cenowo było zbliżone do pozostałych wyrobów Pinty. Moim zdaniem cena w okolicach 6 złotych za, bardzo smacznego co prawda, ale jednak lagera jest zbyt wysoka. Jeśli macie więc ochotę na spróbowanie nowego piwa browaru Pinta lub znacie miejsce gdzie można je nabyć w dobrej cenie - polecam bez wahania. Jeśli jednak chcecie wypić kilka dobrych pilsów i liczycie się z kosztami, wybierzcie raczej, bardzo udaną moim zdaniem, Polkę z browaru Wąsosz, którą można dostać zdecydowanie taniej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz