Idzie lato, a więc najwyższa pora na porównanie obecnych na rynku piw grodziskich. Ten styl był do niedawna właściwie zapomniany, a dziś zaczyna go warzyć coraz więcej browarów. Mamy więc cztery butelki piwa i cztery interpretacje gatunku. Która okaże się najlepsza?
Do testu stają w rzędzie - Sophia z browaru Olimp, uwarzona wspólnie z piwowarem domowym Łukaszem Szynkiewiczem, Piotrek z Bagien produkcji rzemieślniczego Jana Olbrachta, prawdziwy weteran czyli Grodziskie 4.0 uwarzone przez browar Pinta, a także recenzowane już Piwo z Grodziska pochodzące z reaktywowanego browaru w Grodzisku Wielkopolskim.
Mimo, że grodziskie to styl nie pozwalający na większe szaleństwa, między poszczególnymi piwami istnieją pewne różnice. Piwo z Grodziska charakteryzuje się ekstraktem na poziomie 7,7% wag., podczas gdy interpretacje browarów Olimp i Pinta są odrobinę bardziej ekstraktywne - 7,8% wag. Prawdziwym mocarzem w porównaniu do konkurencji jest zaś Piotrek z Bagien, na którego etykiecie widnieje aż 8% ekstraktu wag. Jedynie Piwo z Grodziska zostało też przefermentowane oryginalnymi drożdżami grodziskimi. Na tym te "szaleństwa" się nie kończą, bo chociaż wszystkie piwa uwarzono ze słodów wędzonych dębem to w składzie Piotrka z Bagien znalazł się też słód pilzneński.
Po nalaniu piwa do szklanek rzucają się w oczy widoczne różnice w wyglądzie każdego piwa. Nieco podobne do siebie są jedynie interpretacje Olimpu i Pinty - jasnozłotej barwy i wyraźnie zmętnione. Na zdjęciach już tego nie widać, ale Grodziskie 4.0 pieniło się dużo ładniej niż Sophia, której piana przypominała nieco mydliny. Kolorem zdecydowanie wyróżnia się Piotrek z Bagien, znacznie ciemniejszy od konkurentów i prawie zupełnie klarowny. Wyglądem przypomina wręcz jakiegoś koncernowego lagera! Oby inaczej było w smaku... Wybija się również Piwo z Grodziska, zdecydowanie jaśniejszej barwy niż pozostałe piwa i o dużo wyższej, trwalszej pianie.
Zgodnie z wytycznymi stylu, grodziskie powinno cechować się aromatami i smakami wędzonymi, dopuszczalny jest też udział chmielu i pszenicznego słodu. Piwo powinno być orzeźwiające, dość wytrawne i goryczkowe. Tyle teoria. A co pokazuje praktyka?
Piwo z Grodziska miało już swoje pięć minut na blogu, nie ma sensu więc się powtarzać. Skupię się więc na różnicach między tym piwem, a kraftowymi konkurentami. Przede wszystkim piwo jest zdecydowanie delikatniejsze w aromacie i smaku. Wędzonka nie jest aż tak wyraźna, mocniejsze są nuty zbożowe. Wyższe jest również wysycenie piwa. Jest to trzecia butelka Piwa z Grodziska, które piłem i niestety pierwsza w której pojawiła się wyraźna wada - żelazo. Na szczęście nie tak wyraźne jak w niektórych polskich porterach.
Trudno wskazać, które piwo zwyciężyłoby test grodziskich, gdyż wszystkie prezentowały nieco inną interpretację stylu, a wynik byłby zależny w głównej mierze od preferencji smakowych pijącego. Moim zdaniem najlepszym piwem z całej czwórki jest Sophia, z plasującymi się tuż za nim Grodziskim 4.0 i Piwem z Grodziska. Asystujący mi Bartosz wybrałby z kolei Piwo z Grodziska, na drugim miejscu stawiając Sophię, a na trzecim propozycję browaru Pinta. O ile trudno wskazać wygranych, bardzo łatwo wytypować przegranego. Byłby to oczywiście wadliwy, męczący Piotrek z Bagien.
0 komentarze:
Prześlij komentarz