Duvel jest jedną z
najbardziej znanych marek belgijskiego piwa. Będące dziedzictwem starodawnego
trunku warzonego przez trapistów jest wzorowym przykładem piwa w stylu Belgian
Tripel.
Historia samego Duvela jest
jednak nieco krótsza niż słynnych belgijskich piw klasztornych. Duvel (czyli po
polsku diabeł) jest warzony w Duvel Moortgat Brewery założonym przez
Jana-Leonarda Moortgata w 1871 r. Ten tradycyjny browar nadal jest w rękach
rodziny Moortgatów – obecnie w trzecim pokoleniu. Jak wiele mniejszych browarów
również Duvel miał swoje wzloty i upadki. Gdy w latach 70. sytuacja finansowa
firmy znacznie się pogorszyła zdecydowano się na współpracę przy butelkowaniu i
dystrybucji duńskiego piwa Tuborg należącego do grupy Carlsberg. Chociaż browar
musiał porzucić na jakiś czas swoje tradycyjne rzemiosło, postawiło to Duvela
na nogi. W latach 80. współpracę zakończono a zarobione dzięki niej pieniądze
zainwestowano w otwarcie szerokich kanałów dystrybucji ich flagowego piwa.
Samo piwo Duvel zostało uwarzone
po raz pierwszy po I wojnie światowej i początkowo nazwano je victory ale.
Jednak piwosze przezwali je „nen echten duvel” czyli czerwony diabeł w języku
brabanckim. Nazwa miała prawdopodobnie odwoływać się do dużej zawartości
alkoholu (8, 5%).
Duvel jest tradycyjnie
sprzedawany w małych butelkach 330 ml. Etykieta jest prosta i czytelna. To
belgijskie piwo ma już dość znaną markę i jest rozpoznawalne. Prostota i
tradycja bardzo dobrze kreuje markę tradycyjnego piwa i jak dla mnie jest
zdecydowanie na plus. Butelka jest całkiem elegancka.
Piwo ma barwę żółtą ze złotymi
refleksami. Nie jest zbytnio przejrzyste. Po nalaniu utworzyła się średniej
grubości piana. Jest biała, kremowa i długo pozostaje na szkle. Tworzy też
ładny lacing. W niektórych miejscach pojawiły się duże pęcherzyki, ale domyślam
się że to raczej moje niezdarstwo przy nalewaniu. ;)
Na pierwszy rzut nosa w aromacie
poczułem nuty słodowe (do produkcji piwa używa się słodu pilzneńskiego), w
dalszej kolejności ostrzejsze: pieprzowe i lekkie nuty cytrusowe. Da się też
wyczuć aromaty chmielowe. Ogólnie w aromacie można wyczuć ostrość, chociaż nie
jest ona dominująca. Na szczęście nuty alkoholowe nie są zbyt intensywne, więc
aromat nie jest drażniący.
W smaku słodowość nie jest już
tak wyczuwalna. Na pierwszy plan wchodzą nuty owocowe i pieprzowe. Piwo zaczyna
też rozgrzewać – teraz alkohol jest już wyczuwalny. Nie wszyscy to lubią, ale
takie już jest belgian strong ale. Goryczka jest raczej średnia i nie dodaje
jakichś wybitnych walorów do smaku piwa.
Piwo jest średnio treściwe, ale dzięki alkoholowi jest fajnie
rozgrzewające. Jest też dość musujące. Nie ma charakteru ściągającego.
Nie miałem do tej pory okazji
wypić zbyt wielu piw w tym stylu jednak to wypiłem z przyjemnością. Ciekaw
jestem jak radzą sobie inne belgian triple i w przyszłości na pewno będę chciał
zdegustować więcej piw w tym stylu. Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne
i mogę Duvela z czystym sumieniem polecić.
0 komentarze:
Prześlij komentarz