środa, 17 grudnia 2014

Duvel - belgijski diabeł

Duvel jest jedną z najbardziej znanych marek belgijskiego piwa. Będące dziedzictwem starodawnego trunku warzonego przez trapistów jest wzorowym przykładem piwa w stylu Belgian Tripel.

Historia samego Duvela jest jednak nieco krótsza niż słynnych belgijskich piw klasztornych. Duvel (czyli po polsku diabeł) jest warzony w Duvel Moortgat Brewery założonym przez Jana-Leonarda Moortgata w 1871 r. Ten tradycyjny browar nadal jest w rękach rodziny Moortgatów – obecnie w trzecim pokoleniu. Jak wiele mniejszych browarów również Duvel miał swoje wzloty i upadki. Gdy w latach 70. sytuacja finansowa firmy znacznie się pogorszyła zdecydowano się na współpracę przy butelkowaniu i dystrybucji duńskiego piwa Tuborg należącego do grupy Carlsberg. Chociaż browar musiał porzucić na jakiś czas swoje tradycyjne rzemiosło, postawiło to Duvela na nogi. W latach 80. współpracę zakończono a zarobione dzięki niej pieniądze zainwestowano w otwarcie szerokich kanałów dystrybucji ich flagowego piwa.

Samo piwo Duvel zostało uwarzone po raz pierwszy po I wojnie światowej i początkowo nazwano je victory ale. Jednak piwosze przezwali je „nen echten duvel” czyli czerwony diabeł w języku brabanckim. Nazwa miała prawdopodobnie odwoływać się do dużej zawartości alkoholu (8, 5%).

Duvel jest tradycyjnie sprzedawany w małych butelkach 330 ml. Etykieta jest prosta i czytelna. To belgijskie piwo ma już dość znaną markę i jest rozpoznawalne. Prostota i tradycja bardzo dobrze kreuje markę tradycyjnego piwa i jak dla mnie jest zdecydowanie na plus. Butelka jest całkiem elegancka.



Piwo ma barwę żółtą ze złotymi refleksami. Nie jest zbytnio przejrzyste. Po nalaniu utworzyła się średniej grubości piana. Jest biała, kremowa i długo pozostaje na szkle. Tworzy też ładny lacing. W niektórych miejscach pojawiły się duże pęcherzyki, ale domyślam się że to raczej moje niezdarstwo przy nalewaniu. ;)

Na pierwszy rzut nosa w aromacie poczułem nuty słodowe (do produkcji piwa używa się słodu pilzneńskiego), w dalszej kolejności ostrzejsze: pieprzowe i lekkie nuty cytrusowe. Da się też wyczuć aromaty chmielowe. Ogólnie w aromacie można wyczuć ostrość, chociaż nie jest ona dominująca. Na szczęście nuty alkoholowe nie są zbyt intensywne, więc aromat nie jest drażniący.

W smaku słodowość nie jest już tak wyczuwalna. Na pierwszy plan wchodzą nuty owocowe i pieprzowe. Piwo zaczyna też rozgrzewać – teraz alkohol jest już wyczuwalny. Nie wszyscy to lubią, ale takie już jest belgian strong ale. Goryczka jest raczej średnia i nie dodaje jakichś wybitnych walorów do smaku piwa.  Piwo jest średnio treściwe, ale dzięki alkoholowi jest fajnie rozgrzewające. Jest też dość musujące. Nie ma charakteru ściągającego.


Nie miałem do tej pory okazji wypić zbyt wielu piw w tym stylu jednak to wypiłem z przyjemnością. Ciekaw jestem jak radzą sobie inne belgian triple i w przyszłości na pewno będę chciał zdegustować więcej piw w tym stylu. Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne i mogę Duvela z czystym sumieniem polecić. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz