Jeśli interesujecie się piwem rzemieślniczym jakiś czas, zapewne wiecie, że piwo w multitapie może się nieco różnić od tego z butelki. Ponadto niektórych piw można spróbować tylko w multitapach, niekiedy swojsko nazywanych u nas wielkoranami. Dlatego dziś na blogu rusza nowy cykl krótkich recenzji piw prosto z kranu.
"Żar leje
się z nieba" jak mówi jeden z bohaterów Hydrozagadki. Faktycznie upały nie
dają o sobie zapomnieć, a na taką pogodę nie ma nic lepszego jak orzeźwiające
piwo. Dlatego w pierwszym odcinku nowej serii znajdują się tylko i wyłącznie jasne,
rześkie i odświeżające piwa. Ostatnio coraz większą popularnością cieszą się
kwasy i to one mają duży udział w tym wpisie. Czyżby "sour is a new
hoppy"?
TO ØL/Pinta - Kwas Alfa (sour rye pale ale) –
Hoppiness/Warszawa - tego piwa nie trzeba nikomu przedstawiać. Pierwsze z serii
kwasów z Pinty cieszy się bardzo dużą popularnością i według mnie zupełnie
zasłużoną. Do tego wynalazku dodano bakterie kwasu mlekowego, który nadaje
specyficznej kwaśności. Bakterii Lactobacillus Helveticus dodaje się też do produkcji
sera Ementaler. Piwo jest chmielone nowozelandzkim chmielem Green Bullet. O piwie mówiliśmy trochę w czasie
Warszawskiego Festiwalu Piwa. Wtedy nasze koleżanki określiły zapach jako
„skarpeta piwowara” – cóż, bardzo obrazowo ale raczej mało zachęcająco. ;)
Faktycznie w aromacie czuć kwas, jakby lekko mleczny. W smaku również
wyczuwalna kwaśność chociaż nie jest tak mocna jak mogłoby się wydawać. Gdzieś
tam w tle lekkie akcenty cytrynowe, dobrze wyczuwalna jest też żytnia podbudowa
słodowa. Piwo wysoko nasycone i bardzo pijalne. Na gorące dni jest w sam raz.
Artezan –
Jam Session (berliner weisse) – Hoppiness/Warszawa – jeżeli się nie
mylę to chyba pierwsze piwo w tym stylu uwarzone przez polski browar. Berliner
Weisse bywa nazywane szampanem północy jednak o ten zaszczytny tytuł walczy z naszym grodziskim. Jam Session to piwo wiśniowe więc może niektórym skojarzyć się z
lambikiem, ale to jednak coś innego. Pachnie przede wszystkim owocami wiśni, a konkretnie jakby nieco sfermentowanym kompotem wiśniowym. Występuje również zapach
kwaskowaty. W smaku przyjemnie owocowe i kwaskowe – przede wszystkim wiśniowe.
Goryczki tu nie ma żadnej ale nie o to tutaj chodzi. Również wyczuwalne są
akcenty taninowe. Wyższe wysycenie i bardzo dobra pijalność gwarantują, że w upalne dni będzie jak znalazł. Piwo świetnie orzeźwia i to się liczy.
Szpunt –
Master Exploder (american pale ale) – Same Krafty/Warszawa – co prawda
na podwójną premierę nowych piw z browaru Szpunt się nie załapałem, ale wkrótce
nadrobiłem chociaż część zaległości. Piwo chmielono po amerykańsku więc wiele
sobie obiecywałem po nowym Szpuncie. W aromacie faktycznie czuć było cytrusy i owoce
tropikalne. W smaku jednak ujawniła się wada tego piwa – zapach masła wskazujący na diacetyl. Nie dominował bardzo smaku ale był wyczuwalny. Goryczka średnia do
wysokiej, jednak była dość nieprzyjemnie zalegająca. Długo utrzymywała się w
ustach i zostawiała niemiły posmak. Master Exploder nie należy więc do czołówki
piw w stylu APA. Szkoda, że nie posmakowałem drugiego piwa w tym stylu od
Szpunta czyli Summer Time. Master Exploder wymaga poprawy i wierzę, że w
browarze przyłożą się do kolejnych warek.
Pracownia
Piwa – Big Chmielowski (american pale ale) – Degustatornia/Gdańsk - podczas ostatniej wizyty w Gdańsku wpadłem na chwilę do tamtejszej Degustatornii aby sprawdzić jak się mają krafty na Wybrzeżu. Spróbowałem znanego i dostępnego już od długiego czasu american pale ale z Pracowni Piwa. Big Chmielowski ma stały, dobry poziom. W aromacie feria cytrusów, owoców tropikalnych i lekki aromat słodowy. W smaku również przede wszystkim słodycz owoców cytrusowych, mango i grejpfruta. Goryczka nie jest tak wysoka (28 IBU) ale i tak bardzo dobrze komponuje się z walorami smakowymi. Do tego odpowiednio uśrednione wysycenie. Słodycz owoców jest odpowiednio skontrowana wytrawnością słodów. Również dobry wybór na letnie orzeźwienie.
Jak więc widać różne wariacje na temat piw kwaśnych mają wzięcie. American pale ale również nadają się na ten skwar za oknem a trzeba przyznać, że ten styl jest bardziej popularny wśród piwowarów. Ja trafiłem całkiem nieźle - na cztery piwa, trzy były bardzo dobre. Upały nie skończą się chyba tak szybko, więc na pewno będzie jeszcze szansa posmakować tych piw. A ja liczę, że pojawią się nowe - zwłaszcza wśród kwasów.
Jak więc widać różne wariacje na temat piw kwaśnych mają wzięcie. American pale ale również nadają się na ten skwar za oknem a trzeba przyznać, że ten styl jest bardziej popularny wśród piwowarów. Ja trafiłem całkiem nieźle - na cztery piwa, trzy były bardzo dobre. Upały nie skończą się chyba tak szybko, więc na pewno będzie jeszcze szansa posmakować tych piw. A ja liczę, że pojawią się nowe - zwłaszcza wśród kwasów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz