Pewnego ciepłego, wiosennego wieczoru naszła mnie ochota na piwo. Niestety wieczór był już dość późny i sklepy z piwem kraftowym były już pozamykane. Niechętnie wybrałem się do niedalekiego sklepu spożywczego, gdzie jedna półka w lodówce zarezerwowana była dla piw rzemieślniczych lub "okołorzemieślniczych". Jedynym piwem na składzie, którego jeszcze nie piłem był właśnie Krzyż Południa z browaru Reden.
Krzyż Południa to nazwa bardzo adekwatna do tego piwa. Pochodzi ona od gwiazdozbioru o tej samej nazwie. Fanów astronomii uprzedzam, że nie jest on widoczny na naszej półkuli. No, a przynajmniej obecnie nie jest. Widoczny jest na półkuli południowej i ma obecnie bardzo ważne znaczenie patriotyczne dla wielu państw tamtej części świata. Na swoich flagach umieściły go Brazylia Papua Nowa Gwinea, Samoa... i Nowa Zelandia.
Fani kraftu już zapewne uśmiechają się pod nosem. Tak dobrze myśleliście. Nowa Zelandia jest tez obecna w tym piwie. Nowozelandczycy tak poważają ten gwiazdozbiór, że nazwali nim nawet chmiel ;). Jest on uniwersalny - można go dodawać i na goryczkę i na aromat. Southern Cross charakteryzuje się aromatami skórki cytryny i igieł sosnowych. Oprócz tego w składzie piwa znalazły się słód pale ale, pszeniczny i karmelowy jasny.
Piwo ma barwę bursztynową, nieco ciemnozłotą. Piana jest raczej mało obfita, drobnopęcherzykowa (później jednak pojawiają się dziury i poszarpania. Po jakimś czasie pozostaje tylko delikatna obrączka z piany, która oblepia szkło. Piwo jest klarowne.
Podsumowując - nie jest to piwo które sięga gwiazd. American pale ale na nowozelandzkim chmielu, które jest całkiem dobre w smaku. Nie spodziewajcie się raczej wielkich doznań smakowych. Piwo można wypić z przyjemnością. Nie ma w nim żadnej wady ale też nie w nim nic co sprawiłoby, że zapamiętam je na dłużej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz